Przypomnijmy, że nad wyjaśnieniem sprawy inwigilacji pracuje nadzwyczajna komisja senacka. W ostatnich dniach przed komisją pojawił się m.in. senator Krzysztof Brejza, który dowodził, że od kwietnia do października 2019 roku, kiedy był szefem sztabu wyborczego KO, był podsłuchiwany ponad 30 razy. Zdaniem polityka opozycji, inwigilacja skupiała się na jego działaniach wyborczych i skutkowała atakami wymierzonymi w kierunku jego i jego rodziny.
Wśród podsłuchiwanych byli również prokurator Ewa Wrzosek i adwokat Roman Giertych. Politycy opozycji, w tym lider PO Donald Tusk przekonywali, że komisja śledcza do zbadania tej sprawy powinna pracować również z ramienia Sejmu. PiS, mające większość, nie chce się jednak na to zgodzić.
O kwestię Pegasusa był w Sejmie pytany szef klubu PiS i wicemarszałek Sejmu Ryszard Terlecki. — Przestępców trzeba podsłuchiwać — stwierdził bezceremonialnie polityk, cytowany przez TVN24.
— To jest teatrzyk. Po co nam to? — dodawał w odniesieniu do kwestii powołania w Sejmie komisji śledczej, która zbada sprawę inwigilacji. – Niech się boją ci, którzy łamią prawo. Ja się nie boję. Nie mam nic przeciwko temu, by nasze służby, naszego państwa, mnie podsłuchiwały — komentował dalej.
PiS będzie zmuszone do powołania komisji śledczej?
Choć Terlecki zaznaczył, że komisja jest jego zdaniem zbędą, to „wszystko się może zdarzyć” podczas głosowania nad jej powołaniem. Jak wynika z medialnych doniesień, zaproponowana przez Pawła Kukiza komisja ma stosowną większość. Z doniesień wynika, że PiS dwoi się i troi, by jednak do tego nie dopuścić, jednak sejmowa arytmetyka może pokrzyżować plany ekipy rządzącej.
Czytaj też:
Tak źle nie było od czasu rządów Ewy Kopacz. PiS ma kłopot z wizerunkiem