Roman Giertych przed senacką komisją. „Przyczyną, dla której mnie inwigilowano, był Donald Tusk”

Roman Giertych przed senacką komisją. „Przyczyną, dla której mnie inwigilowano, był Donald Tusk”

Roman Giertych podczas posiedzenia senackiej komisji
Roman Giertych podczas posiedzenia senackiej komisji Źródło: Senat
Roman Giertych zeznawał w środę 26 stycznia przed senacką komisją ds. wyjaśnienia przypadków nielegalnej inwigilacji. Zdaniem Giertycha, wszystko zaczęło się już w 2007 roku, kiedy ściągnął na siebie zemstę poprzez swoje działania polityczne. Później z kolei w zainteresowaniu władzy były, jak przekazał, jego kontakty z Donaldem Tuskiem. W szczególności miało chodzić o plan, jaki miał Tusk.

– O sprawie inwigilowania powiedział mi mój przyjaciel Radosław Sikorski, który stwierdził, że Citizen Lab prowadzi badania nad Pegasusem także w Polsce. Wtedy zainteresowałem się sprawą i okazało się, że mój telefon był zainfekowany – powiedział Roman Giertych podczas przesłuchania przed senacką komisją.

Giertych nie pojawił się w Senacie. Udzielał odpowiedzi na pytania łącząc się z komisją w formie wideokonferencji. – Mój telefon był inwigilowany od 5 września 2019 roku do początku grudnia 2019 roku – zaznaczył na wstępie.

Roman Giertych wspomina list do Lecha Kaczyńskiego. Chodziło o sprawę Andrzeja Leppera

Jak wskazał, wszystko zaczęło się jednak znacznie wcześniej, bo już w 2007 roku, kiedy żegnał się z polityką. – Moje odejście z polityki wiązało się z listem do Lecha Kaczyńskiego, w którym pisałem, że nie zgadzam się na wykorzystywanie CBA przez Mariusza Kamińskiego do prowokacji politycznych. Chodziło o prowokację względem pana wicepremiera Andrzeja Leppera – mówił. Podobnie początki swojej sprawy upatrywał także inny podsłuchiwany – senator Krzysztof Brejza, który badał aferę gruntową w komisji sejmowej.

– Było to moje pożegnanie z polityką, żądałem tam ustąpienia Mariusza Kamińskiego. To był lipiec/sierpień 2007 roku, krótko po wybuchu afery gruntowej. Kamiński zastosował wobec Leppera nielegalne metody działania, prowokację i podsłuchy. Ten list zakończył koalicję z PiS-em – wspominał.

To, zdaniem Giertycha, było źródłem zemsty, którą zaplanował wobec niego PiS. – Najpierw PiS robił kwerendę w MS, żeby sprawdzić, przy jakich sprawach pracowałem. Później agenci CBA przychodzili do moich klientów i wypytywali, kto chce na mnie skargę złożyć. Później wnioski dyscyplinarne, np. za obronę Donalda Tuska – argumentował.

Roman Giertych przed senacką komisją. „Przyczyną, dla której mnie inwigilowano, był Donald Tusk”

– Przyczyną, dla której tak intensywnie mnie inwigilowano, był . Reprezentowałem go na dwóch komisjach śledczych dotyczących Amber Gold, byliśmy w stałym kontakcie. Dane z ataków na mój telefon pokrywają się z różnymi wydarzeniami, m.in., ważyły się losy, czy Tusk wystartuje w wyborach prezydenckich. Ataków zaprzestano, kiedy była już jasność, że nie wystartuje – mówił Giertych.

– PiS pewnie próbował znaleźć haki na Tuska, bo obawiali się, że wystartuje. zakładał, że Tusk wystartuje i chcieli się przygotować – dodawał. Giertych wskazał, że razem z Tuskiem odwiedził Watykan 5 października i we Włoszech dyskutował również na tematy, których nie chciał ujawnić. To, zdaniem Giertycha, było jedną z kwestii interesujących PiS.

Zdaniem Giertycha, kolejnym przyczynkiem do podsłuchów była także sprawa „dwóch wież”, w których występował . Giertych, prowadzący tę sprawę przyznał, że PiS mógł się obawiać obciążających prezesa PiS taśm. – Z mojego telefonu zasysano różne pliki – dokumenty, pliki, zdjęcia. Gromadzono wszystkie dane – wskazywał.

Czytaj też:
Kołodziejczak ujawnił dwa wydarzenia, które „zbiegły się w czasie” z użyciem wobec niego Pegasusa. „Chłopie, ty masz się bać”