Do głosowania doszło we wtorek po godz. 20, poprzedziła je debata w Sejmie, a także burzliwe obrady Komisji Zdrowia, gdzie projekt ustawy lex Kaczyński nie uzyskał poparcia. Podobnie było później na sali plenarnej - „za” odrzuceniem wniosku opowiedziało się 253 posłów i posłanek, „przeciw” było 152, a aż 37 wstrzymało się od głosu.
Nie głosowało 18 parlamentarzystów, w tym 16 z Prawa i Sprawiedliwości, a także jeden z klubu Lewicy oraz poseł niezrzeszony Zbigniew Ajchler.
W momencie ogłoszenia wyników głosowania posłowie i posłanki opozycji zaczęli klaskać, słychać było też okrzyki „Do dymisji”.
Historia lex Kaczyński
Projekt złożyła w Sejmie w czwartek 27 stycznia grupa posłów PiS, a do reprezentowania wnioskodawców upoważniono posła Pawła Rychlika. Projekt nazywany jest lex Kaczyński (od nazwiska prezesa PiS, który firmował przepisy w nim zawarte) lub lex Rychlik (od nazwiska posła sprawozdawcy). Nowe zapisy miały zastąpić projekt ustawy, której procedowanie zaczęło się w połowie grudnia (tzw. lex Hoc, ustawa hocowa, która dotarła do Sejmu jako projekt poselski, wcześniej Ministerstwo Zdrowia próbowało złożyć inną ustawę ws. walki z pandemią, jednak bezskutecznie).
W myśl nowych propozycji pracodawcy mieli żądać od pracowników oraz osób wykonujących na ich rzecz pracę na podstawie umów cywilnoprawnych, bez względu na to, czy przeszli oni chorobę i są zaszczepieni, podawania informacji o posiadaniu negatywnego wyniku testu diagnostycznego. Pracownik miał mieć natomiast możliwość wykonać nieodpłatnie taki test zasadniczo raz w tygodniu, choć możliwa będzie zmiana częstotliwości jego przeprowadzania.
Badania miały być finansowane ze środków Funduszu Przeciwdziałania COVID-19. Pracownicy, którzy wykonali test, a zachorują na COVID-19 i będzie uzasadnione podejrzenie, że mogło do tego dojść w miejscu pracy, mogą domagać się odszkodowania od pracownika, który nie poddał się diagnozowaniu. Wysokość takiego odszkodowania miała wynieść równowartość pięciokrotności minimalnego wynagrodzenia za pracę.