„Trzeba rozbroić tę bombę zanim wybuchnie”. Tak zaplecze Morawieckiego „pacyfikowało” dziennikarzy?

„Trzeba rozbroić tę bombę zanim wybuchnie”. Tak zaplecze Morawieckiego „pacyfikowało” dziennikarzy?

Mateusz Morawiecki
Mateusz Morawiecki Źródło: Newspix.pl / Olena Khudiakova/Ukrinform via ZUMA Press Wire
Rzekome maile ze skrzynki szefa KPRM dostarczają kolejnych rewelacji. Właśnie wyciekły domniemane wiadomości ludzi Morawieckiego, którzy mieli dyskutować o tym, jak ugasić pożar wokół kadencji Barbary Engelking w Radzie Oświęcimskiej. W treści pojawiają się informacje o medialnym wyciszaniu afery.

Przypomnijmy, że na początku 2018 roku wybuchła afera wokół ustawy o Instytucie Pamięci Narodowej. W nowelizacji znalazł się zapis o ściganiu wszystkich przejawów przypisywania narodowi polskiemu lub państwu winy lub współodpowiedzialności za zbrodnie z okresu II wojny światowej. Przepisy te otwarcie krytykował Izrael i USA, publikacje na ten temat pojawiały się również w zagranicznej prasie. Jak wskazywali krytycy, tak ujęte przepisy, nie pozwalały bowiem na obiektywne relacjonowanie wydarzeń historycznych.

Kilka miesięcy później, kiedy echa afery wciąż nie ucichły, „Gazeta Wyborcza” dostarczyła informacji podgrzewających atmosferę. W publikacji pisano, że premier Morawiecki nie zamierza przedłużyć kadencji prof. Barbary Engelking na stanowisku przewodniczącej Międzynarodowej Rady Oświęcimskiej. Jak wskazywała gazeta, powodem miała być książka, w której Engelking jako współautorka dowodziła, że Polacy w większym niż sądzono stopniu uczestniczyli w wyniszczaniu Żydów.

Afera mailowa. „Trzeba rozbroić tę bombę zanim wybuchnie”. Tak zaplecze Morawieckiego „pacyfikowało” dziennikarzy?

Serwis Poufna Rozmowa publikuje właśnie rzekome maile ze skrzynki szefa KPRM Michała Dworczyka, które mają pochodzić z okresu, kiedy ukazał się artykuł. Początkiem czerwca 2018 roku Andrzej Pawluszek (sekretarz premiera Mateusza Morawieckiego) miał zaproponować oświadczenie, które można wydać w związku z tekstem. Później premier ma pytać, czy wydawanie oświadczenia w ogóle jest konieczne, skoro Rada zakończyła swoją kadencję i normalną prawidłowością jest powołanie następców.

W tym momencie w dyskusję miał się włączyć wiceszef MSZ Paweł Jabłoński, który uznał, że jest to konieczność. „Brak reakcji będzie niekorzystny, bo w oparciu o ten fałszywy artykuł GW jest budowana narracja, że prześladujemy naukowców odkrywających prawdę o udziale Polaków w Holokauście” – miał pisać.

Na wiadomość ponownie miał odpisać Pawluszek, który rozwinął tę myśl wskazując, że oficjalne oświadczenie będzie w złym tonie, ale podsunięcie wygodnej dla PiS narracji już lepsze. Jak zauważył, tematem interesują się już zagraniczne redakcje, więc trzeba działać szybko. „Proponuję wypowiedź dla PAP, ale nie w formie oficjalnego oświadczenia, tylko odpowiedzi na pytania dziennikarza, łatwo to załatwić z Wojtkiem Surmaczem (prezes PAP – przyp. red.) […] Proponowałbym także zagranie dobry policjant – zły policjant – przytoczenie argumentów ze stanowiska plus zaskoczenie słowami Engelking i uznanie ich za „nie na miejscu” – miał pisać.

Później Pawluszek miał także przekazać „dobrą wiadomość”. „Vanessa z AP została pozytywnie „spacyfikowana”. Wczoraj z nią rozmawiałem i jestem pewny, że nie zrobi żadnego materiału. Jutro będę rozmawiał z Golem z The Jersusalem Times i Oferem z Haaretz, aby przekonać ich do tego samego. Naturalnie, warto tę samą narrację (prawdziwą) podsunąć polskim mediom. Trzeba rozbroić tę bombę zanim wybuchnie” – miał kontynuować.

Czytaj też:
Ujawniono kolejne, rzekome maile i dzień później – rezygnacja. Chłopik odchodzi z Legii Warszawa

Źródło: WPROST.pl