„Czyli do więzienia za modlitwę w rządzonej przez europejską lewicę Hiszpanii. Nowy wspaniały (i praworządny) świat” – zakpił europoseł Solidarnej Polski Patryk Jaki na Twitterze. Był to komentarz do artykułu, w którym opisano zmianę przepisów w Hiszpanii. Hiszpania wprowadziła bowiem właśnie zakaz protestowania przed klinikami aborcyjnymi. Za protest przed kliniką grozić będzie teraz kara od 3 miesięcy do 12 lat pozbawienia wolności.
Nieoczekiwanie, z europosłem Solidarnej Polski zgodził się jego polityczny przeciwnik europoseł Koalicji Obywatelskiej Radosław Sikorski. „Zgadzam się, że to przegięcie” – napisał pod postem Jakiego.
Spór o protesty przed klinikami aborcyjnymi
Zmiany, które zakazują protestów i modlitw przed klinikami antyaborcyjnymi zostały uznane przez hiszpański parlament za uderzające w wolność jednostki i wpływanie na decyzje kobiet, które postanowiły dokonać aborcji. Za projektem głosowały wszystkie ugrupowania oprócz centroprawicowej Partii Ludowej (PP) oraz konserwatywnej Vox.
Jak jednak pod wpisami polityków napisał jeden z użytkowników, wspomniane „modlitwy przed klinikami” mają mieć znacznie drastyczniejszy wydźwięk. O sprawie pisał również dziennikarz Newsweeka, cytując „El Pais”. Jak dowodził, wspomniane protesty przeradzają się w „nękanie, wręczanie różańców, nagabywanie, odprowadzanie do karetki, gdzie kobieta dostaje zdjęcie USG, na którym widać dziecko i dyżury "ratowników" przed drzwiami”. Wspomniani „ratownicy”, jak podaje „El Pais” to osoby, które mają zadanie powstrzymania kobiety przed dokonaniem aborcji. Mają oni stać kobietom na drodze do kliniki, zastawiając wejście i usiłując nakłonić ją do zmiany decyzji.
Czytaj też:
Sikorski uderza w Jakiego po decyzji TSUE. „Nacjonalistyczni awanturnicy”