Niemcy po raz kolejny odmówiły dostaw Broni na Ukrainę i coraz wyraźniej grają na zwłokę, zachowując się biernie wobec możliwego konfliktu Ukrainy z Rosją. Berlin argumentuje to „historycznymi zaszłościami” i chęcią deeskalacji. Były premier Polski nie uważa jednak, by były to celne, a tym bardziej prawdziwe argumenty.
– Rozumiem historyczne uwarunkowania Niemiec, ale moim zdaniem są coraz mniej wiarygodne - stwierdził Marek Belka, przypominając, że kraj ten wysyłał wcześniej broń do Egiptu, Turcji czy objętego konfliktem Afganistanu. – Czasami pojawiają się dość niefortunne wypowiedzi, że „Niemcy tyle podczas wojny zawinili wobec Rosji”. A czy wobec Ukrainy nie zawinili? - pytał.
Belka zwrócił uwagę, że Rosja „jawnie i otwarcie działa przeciwko jedności europejskiej”. W jego ocenie Niemcy nie reagują zdecydowanie głównie przez związki gospodarcze z tym krajem. - Mam od pewnego czasu wrażenie, że polityka wschodnia w Niemczech została oddana w ręce biznesu. A to prowadzi do kłopotliwych dla Niemiec sytuacji - stwierdził.
Belka: Stosunek Polski do Ukrainy jest dwuznaczny
Polityk ocenił też nastawienie naszego kraju do wschodniego sąsiada. – W ostatnich latach stosunek Polski do Ukrainy jest co najmniej dwuznaczny. Mamy pełną gębę poparcia dla Ukrainy, ale niewiele robimy. Dopiero teraz widać pozytywną zmianę. Ja uważam, że trzeba Ukrainie pomagać, trzeba ją wzmacniać militarnie, bo to oddala perspektywę konfliktu. Dzisiaj ten, kto pomaga Ukrainie, wzmacnia szanse na pokój - mówił.
Na argument drugiego z gości, że żadne dostawy broni nie odstraszą Rosji, a najlepsze byłyby sankcje gospodarcze, Marek Belka również miał odpowiedź. – Trzeba mieć zdolność używania tej broni gazowej w obie strony. Pamiętajmy, że my jako Europa zależymy od gazu i dostaw surowców energetycznych z Rosji, ale Rosja w dużej mierze zależy także od Europy jako od rynku zbytu - podkreślał.
Czytaj też:
Sikorski: Polska od 20 lat mówi Niemcom, że Nord Stream 2 jest niepotrzebny