W czwartek 10 lutego w Parlamencie Europejskim odbyło się wysłuchanie publiczne Grupy EPL w sprawie inwigilacji za pomocą systemu Pegasus. Wzięli w nim udział m.in. europosłowie Andrzej Halicki (PO, EPL) i Jeroen Lenaers (EPL), a także prawnik Roman Giertych, Bill Marczak z kanadyjskiej grupy Citizen Lab oraz przedstawiciele organizacji pozarządowych Forbidden Stories i Węgierskiej Unii Swobód Obywatelskich.
Wystąpienie Giertycha w PE
– Ekspert z Citizen Lab powiedział, że Pegasus to jest taki „kanarek w kopalni węgla”. Kiedyś górnicy zabierali kanarka do kopalni, który ostrzegał ich przed wybuchem metanu. Pegasus wskazuje na niebezpieczeństwo upadku demokracji. To co widzimy dzisiaj, również w Izraelu, gdzie powołano komisje do sprawy Pegasusa, to właśnie przykład obrony demokracji – stwierdził Roman Giertych.
Adwokat stwierdził, że w Polsce już wcześniej pojawiały się problemy z prokuraturą i służbami. W tym kontekście wspomniał o Donaldzie Tusku. – Pierwszą ofiarą był szef Rady Europejskiej, który w okresie pierwszej swojej kadencji, był regularnie prześladowany przez prokuraturę i komisję śledcze w parlamencie. Pamiętamy jak wzywano go do prokuratury i przesłuchania trwały po kilkanaście godzin. Wzywano go na komisję śledczą, nawet jego syna wzywano i przesłuchiwano – tłumaczył.
Giertych o Tusku i papieżu
Mecenas podkreślił, że we wszystkich w tych sprawach reprezentował Donalda Tuska. – Jak to bywa w przypadku państwa autorytarnego, to adwokaci są pierwszym celem ataku przez służby i tych, którzy budują takie państwo. Dzieje się tak dlatego, że adwokaci stoją pomiędzy obywatelem i państwem. Stąd różnego rodzaju ataki, które doświadczyłem. Są one charakterystyczne dla wszystkich krajów, gdzie buduje się autorytaryzm – komentował.
Według prawnika głównym celem inwigilacji był Donald Tusk. – W 2019 roku wszyscy oczekiwali na jego decyzję, czy wystartuje w wyborach prezydenckich, czy też nie. Dla PiS był on najgroźniejszym przeciwnikiem i chciano wiedzieć co planuje i w jaki sposób podejmuje decyzje. W tym okresie byłem inwigilowany w Polsce i na terenie Włoch. Przygotowywałem wtedy pewne elementy polityczne związane z wizytą Donalda Tuska u Papieża Franciszka. Ta inwigilacja na terenie Włoch miała związek z tą wizytą i być może ktoś spodziewał się, że po tej wizycie będzie ogłoszony start Donalda Tuska w wyborach, które się nie wydarzył – przekonywał Roman Giertych.