W rozmowie z Programem 1 Polskiego Radia minister edukacji i nauki, Przemysław Czarnek nie krył swojej oceny na temat komisji śledczej, która miałaby powstać w Sejmie. Przypomnijmy, że opozycja porozumiała się w tej sprawie, ogłaszając złożenie wniosku w sprawie powołania organu do zbadania przypadków inwigilacji w latach 2005-2021. Szefem komisji ma zostać Paweł Kukiz, pięć osób ma wyłonić PiS, a pięć kolejnych opozycja.
Powodem powołania organu są doniesienia o wykorzystywaniu oprogramowania szpiegującego Pegasus do inwigilowania opozycji i osób związanych z tym środowiskiem. Dotychczas ujawniono, że podsłuchy dotyczyły senatora Krzysztofa Brejzy, adwokata Romana Giertycha, prokurator Ewy Wrzosek, czy też lidera AgroUnii Michała Kołodziejczaka. Jak wskazywał Paweł Kukiz, będzie on współpracował z opozycją w celu zbadania tej afery, jeśli zbadane zostaną również ewentualne podsłuchy z czasów rządów PO-PSL.
„Komisja ble ble ble”. Przemysław Czarnek wyśmiewa wniosek opozycji
– Ta komisja jest absolutnie niepotrzebna. My jesteśmy cały czas inwigilowani w świecie internetu. Kiedy szukamy butów w internecie, przez kilka kolejnych dni pojawiają nam się reklamy butów. Ja jestem pewien, że mój telefon też jest w jakiś sposób inwigilowany. Komisja rozpatrującą kwestię inwigilacji z ostatnich 17 lat to jest komisja „ble, ble, ble” – uważa jednak Czarnek.
– Jestem przekonany, że służby każdego państwa demokratycznego w trosce o bezpieczeństwo państwa, mają różnego rodzaju sposoby przyglądania się sytuacji i to dla każdego powinno być normalne. Sensację wokół tego robi pan senator Krzysztof Brejza, który znany jest z takich działań, sfrustrowany mecenas Roman Giertych... – kontynuował.
Czytaj też:
Pegasus. Gawkowski o podsłuchiwaniu prezydenta Dudy: W Sejmie krążą takie plotki