Sprawa dotyczy wydarzeń z marca 1968 r. Bogdan Borusewicz jako licealista brał udział w protestach studenckich, które wywołały w Warszawie zdjęcie „Dziadów” Kazimierza Dejmka. Demonstracje przeniosły się także do innych miast, m.in. Gdańska.
Borusewicz rozrzucał ulotki własnej roboty w pociągach. Obecny polityk PO wracając do tych wydarzeń powiedział, że podczas lekcji chemii podał nauczycielowi Benedyktowi Szumilewiczowi książkę z włożoną do niej ulotką.
Benedykt Szumilewicz dwukrotnie doniósł na legendę opozycji w PRL?
Legenda opozycji w PRL zasugerowała, że doniósł na niego właśnie nauczyciel, który był tajnym współpracownikiem o ps. „Aram”. Borusewicz dodał, że w stanie wojennym zrobił to po raz kolejny, kiedy opozycjonista poszukiwany przez bezpiekę ukrywał się u swojej polonistki z liceum.
„Gazeta Wyborcza” informuje o pozwie córek nauczyciela agenta SB. Ewa Szumilewicz-Filocha i Agata Hofman domagają się w pozwie przeprosin od Borusewicza, za podawanie nieprawdziwych informacji na temat ojca. Córki Szumilewicza negują kwestię doniesienia na obecnego senatora w 1968 r.
Bogdan Borusewicz o sprawie donosu z 1968 r.
– Nauczyciel już nie żyje, ale obie jego córki są związane z Radiem Maryja i w tym środowisku ta informacja im najwyraźniej bardzo doskwiera, że po tylu latach zdecydowały się wystąpić do sądu – powiedział Borusewicz.
Proces toczy się od kilku miesięcy i jak na razie odbyły się dwie rozprawy. Kolejną zaplanowano na 4 marca. Wówczas na temat wydarzeń sprzed ponad 50 lat będą zeznawać świadkowie.
Czytaj też:
Edward Gierek i „pomożemy”, którego nie było. Mit stworzony przez propagandę PRL