Tadeusz Kościński to pierwsza „ofiara” wyciągania konsekwencji za problemy z Polskim Ładem. Dotychczasowy minister finansów stracił stanowisko jako pierwszy, później z fotelem wiceministra żegnał się m.in. Jan Sarnowski, a to podobno nie koniec odwoływania polityków czy urzędników za błędy popełnione przy implementacji zmian w podatkach.
W najnowszym wywiadzie z „Rzeczpospolitą” przeprowadzonym już po dymisji, Kościński zaznaczył, że konepcja Polskiego Ładu jest dobra, tylko „media wymusiły panikę”. Zresztą, w ocenie byłego ministra, nie tylko one. Obwinił za sianie paniki także Jarosława Gowina, który był wicepremierem w maju 2021 roku, gdy ogłaszano założenia Polskiego Ładu (Gowin zresztą wielokrotnie je krytykował, później po serii zdarzeń jego partia opuściła koalicję rządzącą).
– Zaczęliśmy robić niezły bigos. Łatka na łatce. To jeszcze może byłoby do przeżycia, ale w styczniu pojawił się PIT-2 i nauczyciele, którzy zaczęli mówić, że oni tracą na Polskim Ładzie i to podchwyciły media. (...). Narracja jednak poszła i pojawiła się panika. A do Polskiego Ładu zaczęli być włączani wszyscy pozostali, emeryci, nauczyciele akademiccy, umowy zlecenia i... jest co jest – opisywał „Rz” Kościński.
Kościński o dymisji: Naturalne było, że lepiej, by poleciał minister finansów i może premier się uratuje
Jak podkreślił w wywiadzie Kościński, nie było w ogóle brane pod uwagę, by rząd wycofał się z Polskiego Ładu (choć pojawiały się takie głosy, by przełożyć reformę o rok). Zaznaczył też, że w zasadzie pytania o to, dlaczego jej nie przełożono, należy kierować do kogoś innego. – Ja wykonywałem to, co nam kazano. Nie mnie oceniać czy to był błąd – wtrącił.
W wywiadzie zaczęto więc pytać, kto w takim razie zlecał realizację Polskiego Ładu. Były minister finansów odparł: – Naszym zleceniodawcą był głównie pan premier. A on zbierał wszystkie pomysły, które wychodziły z Nowogrodzkiej, z innych ministerstw i z różnych instytucji, na przykład Polskiego Instytutu Ekonomicznego.
Kościński wyliczał, że za pisanie ustaw było odpowiedzialnych dwóch wiceministrów w jego resorcie, Jan Sarnowski i Piotr Patkowski, oraz szef Polskiego Instytutu Ekonomicznego Piotr Arak. Pytany o to, dlaczego w takim razie to on poniósł konsekwencje, skoro ktoś inny pisał ustawy, odpowiedział: – Biorę za całą sytuację polityczną odpowiedzialność, bo to była moja ekipa.
Były minister finansów sporo opowiedział też o tym, jak wyglądały dla niego ostatnie tygodnie. Mówił, że „z Nowogrodzką nie miał żadnego kontaktu”, ale wiedział z mediów, że „na niego polują”. Kościński oznajmił również, że premier Mateusz Morawiecki wcale nie chciał zrzucić winy na niego. Przedstawił to w taki sposób:
– Rozmawialiśmy i podjąłem decyzję, że to jest jedyny sposób, by uciąć narrację. Wiadomo było przecież, że jak premier poleci, to ja też. Naturalne było, że lepiej, by poleciał minister finansów i może premier się uratuje, niż pewne odwołanie premiera.
Czytaj też:
Posłanka PiS nie pamiętała nazwisk ministrów. „Czuję się zaskoczona”