Władimir Putin podpisał dekret o uznaniu niepodległości dwóch samozwańczych, separatystycznych republik ludowych w Donbasie: Donieckiej Republiki Ludowej i Ługańskiej Republiki Ludowej. Decyzja prezydenta Federacji Rosyjskiej sprawiła, że napięcie na linii Rosja-Ukraina weszło na jeszcze wyższy poziom. Zgodnie z przewidywaniami podpisany przez Putina dekret „zaowocował” utorowaniem drogi dla obecności rosyjskich wojsk na terenach dwóch republik na wschodzie Ukrainy. W propagandowych przekazach sytuacja jest przedstawiana pod przykrywką „misji pokojowej”.
Zełenski reaguje na dekret Putina. „Naruszenie suwerenności i integralności Ukrainy”
Ruch wykonany przez Władimira Putina spotkał się z potępieniem ze strony przywódców wielu państw, którzy podkreślają, że jest to atak na suwerenność Ukrainy i pogwałcenie międzynarodowych zobowiązań. Krytyczne głosy płyną między innymi z USA, Francji, Kanady, Polski, Hiszpanii, Niemiec.
Orędzie do narodu wygłosił prezydent Ukrainy. Wołodymyr Zełenski przemawiał, stojąc na tle mapy Ukrainy. Polityk podkreślił, że granice kraju pozostaną w takim samym kształcie niezależnie od działań podejmowanych przez Rosję. – Ukraina jednoznacznie kwalifikuje ostatnie działania Federacji Rosyjskiej jako naruszenie suwerenności i integralności terytorialnej naszego państwa – stwierdził Wołodymyr Zełenski.
Rosja bada reakcje Zachodu. „Skorzysta z innego scenariusza”
Czy można było spodziewać się tego, że Władimir Putin wybierze scenariusz konfrontacji i będzie chciał „oderwać” samozwańcze republiki od Ukrainy? – Był to jeden ze scenariuszy, które Rosja mogła przedsięwziąć. Podpisanie dekretu o uznaniu niepodległości separatystycznych republik w Donbasie może być przez Władimira Putina odbierane jako swego rodzaju wyjście z twarzą z nabrzmiałej sytuacji wokół Ukrainy – powiedziała w rozmowie z „Wprost” prof. Agnieszka Legucka. Ekspertka z Polskiego Instytutu Spraw Międzynarodowych zwróciła uwagę, że Rosja starała się zastraszyć Ukrainę i Zachód, a kiedy to – w rozumieniu Władimira Putina – nie przyniosło oczekiwanych skutków, zdecydowała się na zastosowanie scenariusza, który już raz „zadziałał”.