Wojna na Ukrainie. Węgrzy o „czerwonej linii” ws. sankcji. Jednoznaczne stanowisko wobec pomysłu Kaczyńskiego

Wojna na Ukrainie. Węgrzy o „czerwonej linii” ws. sankcji. Jednoznaczne stanowisko wobec pomysłu Kaczyńskiego

Viktor Orban
Viktor Orban Źródło: Newspix.pl / Stephane Lemouton
3 kwietnia odbędą się wybory na Węgrzech i w Serbii. W obu krajach wojna na Ukrainie jest jednym z ważniejszych tematów w kampanii.

Reakcja wobec i kolejne problemy, które są związane z tym tematem, są jednymi z kluczowych tematów w węgierskiej debacie publicznej na dwa tygodnie przed wyborami, które mają mieć miejsce 3 kwietnia. Tego samego dnia wybory odbędą się również w Serbii.

Węgry o czerwonej linii ws. sankcji

Węgierski minister spraw zagranicznych Peter Szijjarto na spotkaniu w poniedziałek podczas spotkania ministrów spraw zagranicznych i obrony państw UE powiedział, czego na pewno nie zrobią Węgry w obliczu konfliktu.

– Chcemy trzymać się od tej wojny z daleka. Choć nie zawetowaliśmy dostaw broni z UE do Ukrainy, nie zamierzamy pozwalać na jej transport przez węgierskie terytorium – mówił.

Przyznał też, że nałożenie embarga na import ropy i gazu z Rosji przez UE będzie dla Węgier „nieprzekraczalną czerwoną linią”. – Nie zamierzamy wspierać sankcji, które mogą zagrozić dostawom energii dla Węgier – mówił Szijjarto.

Szef węgierskiego MSZ ocenił, że ustanowienie strefy zakazu lotów do Ukrainy „niesie ze sobą ryzyko prowadzenia wojny powietrznej”. Poza tym zdecydowanie opowiedział się przeciwko wysłaniu do Ukrainy misji pokojowej, o czym mówił Jarosław Kaczyński podczas wizyty w Kijowie. Według Szijjarto obecność sił zbrojnych z Zachodu mogłaby wciągnąć NATO do wojny z Rosją.

Sebia przeciwna sankcjom

Szijjarto podkreślił też, że proponowane sankcje odbiją się również rykoszetem na Serbach, którzy są w zupełności uzależnieni od dostaw gazu z Rosji. Sebowie nie są w UE, ale mają status kandydata i od 2014 roku prowadza negocjacje w tej sprawie.

Dlatego Bruksela naciska, żeby i Serbia dołączyła do dotychczas ogłoszonych sankcji na Rosję. Serbowie nie chcą jednak tego zrobić jako jeden z nielicznych krajów w Europie.

Serbia nigdy nie będzie częścią antyrosyjskiej histerii, w której własność obywateli Rosji i Federacji Rosyjskiej jest grabiona – powiedział szef MSW Serbii Aleksandar Vulin. Cytowany przez agencję AP minister dodał, że Serbia nie wprowadzi też ograniczeń w dostępie do rosyjskich mediów (na co zdecydowały się niektóre państwa).

3 kwietnia Serbowie wybiorą nie tylko parlament, ale i prezydenta. Obecny prezydent i jego ugrupowanie są faworytami.

Źródło: Gazeta Wyborcza