W czwartek w Brukseli odbędzie się nadzwyczajny szczyt NATO z udziałem prezydenta USA Joe Bidena, zwołany w związku z inwazją Rosji na Ukrainę. Przed rozmowami prezydent Andrzej Duda powiedział, że w jego przekonaniu wymagane jest nowe podejście i inne myślenie o obecności Sojuszu na wschodniej flance. Wskazał, że nie wystarczy już wzmocniona obecność NATO na wschodniej flance, a Polska oczekuje stałych baz w Polsce i w Rumunii.
Szczyt NATO w Brukseli. Czego można się spodziewać?
Szef prezydenckiego Biura Bezpieczeństwa Narodowego Paweł Soloch wyjaśniał w programie „Sygnały dnia” na antenie Programu I Polskiego Radia, że na szczycie NATO, który w czwartek odbędzie się w Brukseli nie zapadną jeszcze konkretne decyzje. – Na tym szczycie istotne będą deklaracje polityczne – powiedział. Jak wskazywał, będzie mowa o zwiększonej obecności wojsk NATO i wojsk amerykańskich na wschodniej flance i o formule, w jakiej miałyby być obecne. – odpowiedź, którą NATO ma przygotować na agresję rosyjską na Ukrainę, będzie zależna od tego, jaką ostatecznie formę przybierze obecność rosyjska na flance wschodniej. Bo mówimy tu nie tylko o wyniku wojny na Ukrainie, ale też o obecności rosyjskiej na Białorusi – powiedział.
„Polska zabiega o zwiększenie obecności”
– Na razie mamy do czynienia z taktycznym zwiększaniem obecności wojskowej NATO, ale dążymy do tego, aby jak najszybciej zostały podjęte decyzje systemowe dotyczące stałej, zwiększonej obecności. Polska zabiega o zwiększenie obecności, najbardziej nas interesuje formuła stałych baz. Nie należy spodziewać się, że na tym szczycie zapadną już konkretne decyzje. Ten szczyt służby bardziej ustaleniu decyzji politycznych, kierunku dalszych działań – wskazał Soloch. Szef BBN spodziewa się jednak, że konkretne decyzje zostaną wypracowane bardzo szybko, do szczytu w Madrycie, który odbędzie się w czerwcu.