Wiceminister spraw zagranicznych Marcin Przydacz skomentował w „Porannej rozmowie RMF FM” postawę Węgier wobec Rosji i wojny na Ukrainie i zażyłe relacje polsko-węgierskie w tym kontekście. – Nie zgadzam się z polityką wschodnią Viktora Orbana. Rzeczywiście Węgry prowadzą inną politykę w kontekście Ukrainy i Rosji niż my. Natomiast współpraca polsko-węgierska głównie koncentrowała się na odcinku europejskim – na wspólnym powstrzymywaniu daleko idącej próby nacisków ze strony instytucji europejskich. Ja to nazywam sojuszem taktycznym – powiedział Przydacz.
Wojna na Ukrainie. „To nie Węgry blokowały sankcje”
– W polityce wschodniej mamy zupełnie inne rozumienie i inną realizację interesów i ja to przyznaję wprost – zaznaczył. Wiceminister przekonywał, że to jednak nie Orban decyduje o polityce europejskiej wobec Rosji. – Chciałbym żebyśmy chociaż w połowie tego czasu rozmawiali o tym, jaką politykę wobec Rosji prowadziły Niemcy, Holandia, Francja – dodał.
Na uwagę prowadzącego rozmowę Roberta Mazurka, że „Orban był kimś więcej niż taktycznym sojusznikiem” i „trudno się z nim przyjaźnić, bo jedocześnie przyjaźni się z Putinem”, Przydacz odpowiedział, że „to nie jest dziś kluczowy problem”. – To nie Węgry blokowały sankcje w ramach dyskusji europejskiej i to nie głos węgierski był przeważający. Są dużo większe gospodarki, które tego typu działania podejmowały, mimo że publicznie dochodziło do próby zmiany – mówił.
Przydacz: Nie bronię Orbana
Przydacz przekonywał, że nie broni Orbana. – Wręcz przeciwnie. Uważam, że prowadzi błędną politykę wobec Rosji i Ukrainy, która zemści się też na samych Węgrach w przyszłości – podkreślił wiceminister spraw zagranicznych.
Czytaj też:
Zacięta walka o władzę na Węgrzech. Wyniki sondażu pokazują, że Orban nie może spać spokojnie