Przed zbliżającą się rocznicą katastrofy smoleńskiej, prezes PiS Jarosław Kaczyński udzielił „Gazecie Polskiej” wywiadu, w którym mówił o „dowodach” na to, co się wydarzyło w Smoleńsku. – Trudno zaprzeczyć, że reżim Putina byłby zdolny do przeprowadzenia ataku na głowę innego państwa, skoro sami Amerykanie od tygodni informują, że Rosjanie przygotowali listę polityków ukraińskich, którzy mieli zostać zamordowani – zauważał.
– Zdaję sobie jednak sprawę z tego, że dla bardzo wielu osób to może być trudne do przyjęcia – mówił Kaczyński. – Rosja to kraj zbrodniczy. Sądzę, że dziś nie ma co do tego wątpliwości. Sugestia pana Zełenskiego była nadzwyczaj czytelna i jednoznaczna. A potem jeszcze był wpis Rogozina, że może ze mną porozmawiać w Smoleńsku. Trudno traktować to inaczej niż jako przyznanie się – ocenił.
Miller: PiS doszedł do władzy na smoleńskich trumnach
Do słów Jarosława Kaczyńskiego odniósł się w „Kropce nad i” w TVN24 były premier Leszek Miller. – To jest obrzydliwe. W dużej części PiS doszedł do władzy na smoleńskich trumnach i chce kontynuować tę makabrę – stwierdził. – Od dawna wiadomo, co było przyczyną tego tragicznego wypadku i tragicznej śmierci wielu polskich polityków i wojskowych. Samolot leciał za szybko, za nisko, za późno piloci podjęli decyzję o jego poderwaniu – dodał.
Stwierdził jednak, że „wnioski zostały wyciągnięte”, a jako przykład podawał fakt, że samolot z prezydentem Andrzejem Dudą na pokładzie zawrócił podczas wizyty Joe Bidena w Polsce. – Prezydent Duda nie upierał się, żeby samolot leciał, bo mu się spieszyło na przyjęcie pana prezydenta Bidena. To jest jakiś optymistyczny promyk, że praktyki ze Smoleńska nie będą kontynuowane – zauważał.
– Ale wygląda na to, że pan Macierewicz znowu otrzymał zielone światło, że ta makabryczna wersja będzie znowu upowszechniana. Chociażby po to, żeby zasłonić wszystkie wpadki, których przecież ostatnio było bardzo dużo – oceniał.
Leszek Miller wspominał swoją rozmowę z Lechem Kaczyńskim
Dalej Leszek Miller przekonywał, że wówczas Lech Kaczyński miał „słabe notowania” i „zapewne nie wygrałby wyborów prezydenckich”. Wspominał też swoją rozmowę z Kaczyńskim podczas lotu do Kijowa na zaprzysiężenie ówczesnego nowego prezydenta Ukrainy Wiktora Janukowycza. – Pamiętam, że powiedziałem panu prezydentowi Kaczyńskiemu: gdyby pan w oczach opinii publicznej był taki, jak pan teraz jest, to znaczy bezpośredni, miły, życzliwy, troszkę rubaszny, to pan miałby zupełnie inne szanse na wygranie wyborów – opowiadał.
– Nie sądzę, żeby w tamtych czasach, kiedy Kaczyński nie był na czele stawki, żeby był jakimkolwiek rywalem dla Putina – podsumował.