Zgodnie z wcześniejszą zapowiedzią, w czwartek odbyło się posiedzenie senackiego klubu Prawa i Sprawiedliwości. Po zebraniu podpisów klub złożył wniosek o odwołanie Tomasza Grodzkiego z funkcji marszałka Senatu. – To jest pierwszy w historii polskiego Senatu taki wniosek – wniosek konstruktywny, czyli ze wskazaniem kandydata na marszałka – powiedział na konferencji prasowej wicemarszałek Marek Pęk z PiS, który to właśnie jest kandydatem na następcę Grodzkiego.
Marek Pęk: Nie mogliśmy nie zareagować
Polityk PiS wyjaśnił, że „bezpośrednią przyczyną wniosku jest skandaliczna, niedopuszczalna wypowiedź pana marszałka w formie orędzia do narodu ukraińskiego, w której przypisuje polskiemu rządowi współodpowiedzialność za współfinansowanie reżimu Putina”. – To słowa haniebne, niedopuszczalne, niezgodne z polską racją stanu. Nie mogliśmy nie zareagować – mówił Pęk. Wicemarszałek Senatu podkreślił jednak, że „powodów odwołania Grodzkiego jest znacznie więcej”. – Cała kadencja dostarcza ich całe mnóstwo – dodał. Jako drugi powód Pęk wskazał „blokowanie rozpatrzenia przez Senat wniosku o uchylenie immunitetu marszałkowi”.
Były marszałek Senatu Stanisław Karczewski również zwrócił uwagę, że to „sytuacja bez precedensu”. – Mamy dziesiątą kadencję Senatu III RP i nigdy nie było takiego wniosku, więc wniosek płynie z tego jeden, że zachowanie, postawa i działania marszałka Grodzkiego są niezgodne ze standardami demokracji – ocenił.
Niewielkie szanse na odwołanie Grodzkiego
Senatorowie PiS liczą na to, że rozpatrzenie wniosku znajdzie się w porządku obrad najbliższego posiedzenia Senatu, które odbędzie się 12 i 13 kwietnia. Szanse na odwołanie Grodzkiego są jednak niewielkie, bo opozycja broni marszałka i ma większość w izbie wyższej. Regulamin Senatu nie wskazuje też czasu, w którym wniosek powinien być rozpatrzony.
Czytaj też:
Burza po słowach Grodzkiego po ukraińsku. „Najwyraźniej dotknąłem czułej struny”