Minister spraw zagranicznych Dmytro Kułeba w wywiadzie dla CNN relacjonował kolejne godziny wojny na Ukrainie. Odniósł się m.in. do rosyjskiej zapowiedzi, która pojawiła się po negocjacjach w Turcji. Rosja złożyła wówczas deklarację, że zmniejszy skalę prowadzonej „operacji wojskowej” w okolicach Kijowa i Czernihowa, ponieważ rozmowy pokojowe wykazały „pewne postępy”. Już wtedy pojawiły się doniesienia, że taki ruch może być jedynie przykrywką do „kupienia sobie czasu” przez armię rosyjską na przegrupowanie sił i wznowienie ataków.
Wojna na Ukrainie. Kułeba: Rosjanie nie mogą utrzymać linii frontu wokół Kijowa
Dmytro Kułeba stwierdził, że decyzja, którą zakomunikowała Moskwa, o ograniczeniu działań militarnych we wspomnianych obszarach, nastąpiła w momencie, gdy siły ukraińskie zaczęły skutecznie wypierać Rosjan z obleganych przez nich terenów w okolicy Kijowa. – Powiedzieli to, ponieważ czuli, że nie mogą wytrzymać presji i nie mogą utrzymać linii frontu wokół Kijowa – stwierdził minister spraw zagranicznych Ukrainy.
– Jeśli przetłumaczymy ten niedawny ruch na ludzki język, to oznacza to dosłownie, że (zdali sobie sprawę – red.), że nie mają wystarczającej siły, by dalej atakować Ukrainę z trzech kierunków jednocześnie. Muszą więc przenieść część siły militarnej na inny kierunek, aby wzmocnić armię w tym obszarze – powiedział Dmytro Kułeba. Polityk dodał, że jednym ze scenariuszy, do którego może się przygotowywać Rosja, może być koncentracja na przeprowadzaniu ataków na Donbas, na który Rosjanie patrzą – jak obrazowo stwierdził Kułeba – „jak na nisko wiszący owoc”.
Raport Wojna na Ukrainie
Otwórz raport