W niedzielę, gdy cały świat dowiedział się o dokonanej przez Rosjan masakrze cywilów w Buczy, ulicami Berlina przejechała demonstracja poparcia dla Rosji. Jak informuje niemiecki „Bild”, 900 osób przejechało w ponad 400 samochodach.
Wojna na Ukrainie. Prorosyjska demonstracja na ulicach Berlina
Prorosyjscy demonstranci wystąpili pod hasłem „Zakaz propagandy w szkole – ochrona dla rosyjskojęzycznych, brak dyskryminacji”. Na transparentach mieli wypisane hasła „Wkrótce my?” czy „Przestańcie nienawidzić Rosjan”. Oprócz rosyjskich flag, w kawalkadzie pojawiły się także czerwone flagi Związku Radzieckiego.
Jak informuje Bild „Kobieta z zakazanym w Berlinie symbolem Z na samochodzie została odesłana z miejsca zdarzenia i wszczęto postępowanie karne. Organizatorem przejazdu był Christian Freier, mechanik samochodowy z Mahlsdorfu. Pochodzi z Orenburga w Rosji, a od 2001 r. przebywa w Niemczech. – Spodziewałem się około 30 samochodów. Wciąż jestem w szoku, że było ich tak wiele – powiedział „Bildowi”.
Ukraiński ambasador o „paradzie hańby”
Do berlińskiej demonstracji odniósł się ambasador Ukrainy Andrij Melnyk. Na Twitterze napisał do burmistrz Franziski Giffey.
„Na miłość boską, jak mogliście pozwolić na tę paradę hańby w środku Berlina?” – pytał.
Ukraiński ambasador nie pierwszy raz zabiera głos w sprawie kontrowersyjnych działań wokół wojny na Ukrainie. Pod koniec marca zbojkotował koncert solidarnościowy pod patronatem prezydenta Niemiec Franka-Waltera Steinmeiera, który nazwał „afrontem”. Andrij Melnyk nie szczędzi też krytyki pod adresem Niemiec. Wcześniej w wywiadzie dla „Frankfurter Allgemeine Zeitung” ambasador niepochlebnie wypowiedział się o swoich rozmowach z niektórymi niemieckimi ministrami o wojnie wywołanej przez Rosjan na Ukrainie.
Czytaj też:
Ewakuacja ukraińskiego domu dziecka. Wzruszający wpis Ołeny Zełenskiej