Syreny mają zabrzmieć w całej Polsce. Samorządowcy się buntują. „Skrajna nieodpowiedzialność”

Syreny mają zabrzmieć w całej Polsce. Samorządowcy się buntują. „Skrajna nieodpowiedzialność”

Jacek Jaśkowiak / Hanna Zdanowska / Jacek Karnowski
Jacek Jaśkowiak / Hanna Zdanowska / Jacek Karnowski Źródło: Newspix.pl / Maciej Goclon / Fotonews / Marian Zubrzycki / 400mm.pl / Zuma
W 12. rocznicę katastrofy smoleńskiej na cześć ofiar w całej Polsce mają zabrzmieć syreny alarmowe. Jednak pierwsi samorządowcy już zapowiedzieli, że nie wykonają polecenia wojewodów.

W sobotę MSWiA poinformowało, że w niedzielę 10 kwietnia o godz. 08:41 w całej Polsce zabrzmią syreny alarmowe. W ten sposób ma zostać uczczona pamięć ofiar w 12. rocznicę . Dodatkowo na wszystkie ukraińskie karty SIM zarejestrowane w Polsce ma być wysłany komunikat informujący, że dźwięk syreny nie jest związany z .

Syreny w niedzielę. Samorządowcy się buntują

Pierwsi samorządowcy zapowiedzieli, że z uwagi na przebywających w ich miastach nie wykonają rządowego polecenia przekazywanego przez wojewodów.

Jako pierwszy o swojej decyzji poinformował prezydent Katowic Marcin Krupa. „Podjąłem decyzję, że w Katowicach nie będziemy jutro rano uruchamiać syren alarmowych. Taki niespodziewany sygnał byłby ogromną traumą dla tysięcy Ukraińców, którzy znaleźli u nas schronienie” – napisał na . „Pamiętajmy, że w ostatnich tygodniach ukrywali się oni w swojej ojczyźnie przed bombami najeźdźców w piwnicach i schronach, a sygnał alarmowy za każdym razem przypominał im, że ich zdrowie i życie są realnie zagrożone” – dodał.

Prezydent uważa, że także mieszkańcy Katowic mogliby poczuć lęk i zagrożenie, „biorąc pod uwagę rosyjską inwazję”.

Podobna decyzje podjęła prezydent Łodzi .

„Zdecydowałam, że jutro nie zostaną uruchomione w Łodzi syreny alarmowe. W obliczu trwającej wojny w Ukrainie nadużywanie tych sygnałów przez rząd i wojewodę to skrajna nieodpowiedzialność” – napisała „Dla tysięcy Ukraińców, którzy znaleźli w Łodzi schronienie przed bombardowaniami byłoby to pogłębianie ich traumy, a wśród Łodzian jedynie zasiałoby poczucie niepewności. Trudne czasy wymagają od nas wyjątkowej empatii i wierzę, że powinniśmy zdać jutro ten test” – dodała.

Syrena to dla nichśmierć, krew, to co najgorsze w życiu”

Syren nie zamierza włączać także prezydent Poznania . „Rząd zlecił nam uruchomienie syren alarmowych, by uczcić ofiary katastrofy smoleńskiej. Zdecydowanie odmawiamy!!! W Poznaniu przebywa kilkadziesiąt tys. straumatyzowanych uchodźców, w tym dzieci, które nawet na dźwięk samolotu potrafią zareagować strachem i silnym stresem” – napisał.

O swojej decyzji na konferencji prasowej poinformował też prezydent Bydgoszczy Rafał Burski. Powiem szczerze, już wystąpiłem do pana wojewody, żeby wycofał się z tej decyzji złej i skandalicznej. Myślę, że nie wykonam tego polecenia. Słysząc, jaka jest trauma wśród choćby dzieci, które nawet na dzwonek szkolny reagują, chowając się pod ławkami. To wyobrażam sobie, że ci, którzy uciekali od bomb, to dla nich syrena to jest śmierć, krew, to co najgorsze w życiu – powiedział. – Myślę, że to jest zła decyzja, używając parlamentarnych słów – dodał.

Dźwięku syren nie usłyszą także mieszkańcy Sopotu. „Jak wielu innych samorządowców podjąłem decyzję o niewłączaniu jutro w Sopocie syren alarmowych. Przebywają u nas tysiące uchodźców z Ukrainy, którzy ukrywali się w swoim kraju przed bombami i rakietami zbrodniczego systemu. Sygnał l alarmu lotniczego jest dla nich wielką traumą” – napisał prezydent Jacek Karnowski.

Syreny w Warszawie? Trzaskowski: Syreny w są w gestii wojewody

Decyzje krytykuje także prezydent Warszawy . Jednak informuje, że w stolicy to nie w jego gestii jest uruchomienie syren.

„Rząd zarządził włączenie syren na rocznicę katastrofy smoleńskiej. W mieście, w którym jest 120 tysięcy straumatyzowanych ukraińskich dzieci, reagujących nerwowo nawet na dźwięk samolotu. Syreny w Warszawie są w gestii wojewody. Apeluję o ciszę!” – czytamy na Twitterze.

Czytaj też:
Katastrofa smoleńska. Nowy sondaż: Ilu Polaków dopuszcza możliwość zamachu?