Trwa pierwsza tura wyborów prezydenckich we Francji. Do głosowania uprawnionych jest 48,7 milionów Francuzów.
O urząd prezydenta ubiega się dwunastu kandydatów, ośmiu mężczyzn i cztery kobiety. BBC zauważa, że choć wyścig prezydencki został przyćmiony przez wojnę Rosji na Ukrainie, dla większości wyborców głównym problemem są koszty życia – rosnące ceny paliw i żywności.
Wiele wskazuje na to, że do drugiej tury, zaplanowanej na 24 kwietnia, wejdą Emmanuel Macron i Marine Le Pen. Choć obecny prezydent długo był faworytem wyborczego wyścigu, to ostatnio jego przewaga nad kandydatką prawicowego Zjednoczenia Narodowego zaczęła maleć.
Ostatni sondaż przeprowadzony dla telewizji BFMTV pokazywał, że w pierwszej turze Macron może liczyć na 26 proc. głosów, a jego główna rywalka na 25 proc. W innym (na zlecenie magazynu „Challenges”) przewaga Macrona była nieco większa (głos na niego zamierzało oddać 27 proc. wyborców, na Le Pen 24 proc).
Sondaż AtlasIntel. Le Pen wyprzedza Macrona
Pracownia sondażowa AtlasIntel opublikowała w tym tygodniu wyniki sondażu, które wskazywały na przewagę Le Pen. Badanie przeprowadzono w dniach 4-6 kwietnia i dotychczas był to jedyny sondaż, który wskazywał na to, że kandydatka Zjednoczenia Narodowego jest faworytką.
„(…) sondaże pokazują, że Le Pen zyskała zarówno w pierwszej turze, umacniając swoją pozycję wiceliderki, jak i skróciła dystans do Macrona w ewentualnej drugiej turze. Tutaj może mieć znaczenie doświadczenie Marine Le Pen z poprzednich startów w wyborach” – mówiła niedawno w rozmowie z „Wprost” ekspertka PiSM Amanda Dziubińska. „Warto przypomnieć, że w drugiej turze wyborów z 2017 roku, kiedy Marine Le Pen zmierzyła się z Emmanuelem Macronem, udało jej się zdobyć jedynie 34 proc. głosów. To był dla niej duży cios. Wyciągnęła wnioski z tej lekcji i zmieniła swój sposób komunikowania się z Francuzami” - dodała politolożka.
Ankieterzy zwracają uwagę, że na ostateczny wynik duży wpływ może mieć frekwencja. Niektórzy analitycy sugerowali, że nawet jedna trzecia Francuzów w dniu wyborów może zostać w domu. To najwięcej od 20 lat.
Czytaj też:Le Pen: Zaprzestanie importu ropy i gazu z Rosji byłoby ciosem dla francuskich rodzin