– Smoleńsk wydarzył się dwa lata po Tbilisi, po wizycie Lecha Kaczyńskiego i 4 towarzyszących mu przywódców Europy środkowo-wschodniej. Wizycie, która zatrzymała atak rosyjski na Tbilisi. Czołgi rosyjskie stały kilkadziesiąt kilometrów, 30-40 kilometrów od stolicy Gruzji wtedy kiedy był tam Lech Kaczyński – mówił w rozmowie z wPolsce Adam Bielan, który towarzyszył wówczas prezydentowi Polski.
Polityk przypomniał, że ówczesnej głowie państwa za wizytę w Gruzji natychmiast podziękował prezydent Stanów Zjednoczonych. – Zadzwonił jeszcze tego samego dnia i wyraził opinię, że gdyby nie ta wizyta, Rosjanie pewnie by zajęli całą Gruzję – opowiadał. – Więc z całą pewnością Władimir Putin miał bardzo silny motyw, żeby zemścić się w jego chorym umyśle na prezydencie Lechu Kaczyńskim – dodał Adam Bielan nawiązując do katastrofy smoleńskiej.
Katastrofa smoleńska. PiS lansuje tezę o zamachu
Dzień po 12. rocznicy katastrofy smoleńskiej, Antoni Macierewicz przedstawił raport podkomisji smoleńskiej. Były szef MON przekonywał na konferencji prasowej, że 10 kwietnia 2010 r. doszło do zamachu i przedstawiał „dowody na wybuch w w samolocie Tu-154M”. Z kolei prokuratorskie śledztwo w sprawie katastrofy nadal trwa, a śledczy nie przedstawili dotąd dowodów na zamach.
– Było to jedyne takie badanie, jakie znamy w historii badania wypadków lotniczych – zauważał Macierewicz. – Nigdy dotychczas nie zdarzało się, że komisja, która bada takie wypadki, ma do czynienia z całkowitym zafałszowaniem materiału dowodowego, stąd tak długi proces badawczy – tłumaczył.
Stwierdził, że Rosjanie ukrywali i niszczyli dowody, a wspierać miała ich w tym „administracja Donalda Tuska”. – Badania koncertowały się na aspektach technicznych – mówił dalej. Jak dodał, eksplozja była „jednym z możliwych wariantów dramatu smoleńskiego” i „znalazła potwierdzenie w materiale dowodowym”. – Przyczyną techniczną dramatu smoleńskiego były przynajmniej dwie eksplozje, które zniszczyły ten samolot – przekonywał.
Czytaj też:
Podkomisja smoleńska pokazała drastyczne zdjęcia ofiar. „Trwają prace konserwacyjne”