11 kwietnia Antoni Macierewicz przedstawił raport końcowy z prac podkomisji smoleńskiej, która formalnie podlegała Ministerstwu Obrony Narodowej. Na oficjalnej stronie podkomisji oprócz pełnego dokumentu pojawiły się także drastyczne i nieocenzurowane zdjęcia ofiar katastrofy, w tym również Lecha Kaczyńskiego. Na fotografiach widać było ciała zmarłych, nie zostały one w żaden sposób ocenzurowane.
Katastrofa smoleńska. MON reaguje na publikację podkomisji
Pliki były dostępne przez blisko dobę. Gdy sprawa została nagłośniona przez media, raport oraz zdjęcia zniknęły ze strony. Obecnie po wejściu na nią pojawia się informacja o trwających pracach konserwacyjnych.
Na publikację zareagowało Ministerstwo Obrony Narodowej. „Informujemy, że Podkomisja ds. Ponownego Zbadania Wypadku Lotniczego pod Smoleńskiem jest niezależna. MON nie ingerowało w prace komisji oraz treści zawarte w raporcie” – podkreślono we wpisie na Twitterze. W komunikacie dodano, że Mariusz Błaszczak polecił SKW zbadanie sprawy publikacji zdjęć ofiar w sieci.
Katastrofa smoleńska. Oświadczenie Macierewicza
Oświadczenie wystosował także Antoni Macierewicz. „Wśród ponad 10 tys. stron załączników do raportu na 11 stronach znalazły się materiały zdjęciowe przedstawiające ciała 10 ofiar tragedii smoleńskiej leżące na wrakowisku. Zamieszczone tam zdjęcia były istotnym elementem badań, które musiała przeprowadzić podkomisja i dlatego znalazły się w materiale załącznika analizującego proces wybuchu, który miał nie być opublikowany” – wyjaśnił przewodniczący podkomisji.
Polityk PiS przyznał, że publikacja zdjęć była niedopuszczalnym błędem. „Za traumatyczne przeżycia bardzo przepraszam rodziny i wszystkich, którzy zapoznali się z materiałem zdjęciowym” – dodał Antoni Macierewicz.
Katastrofa smoleńska. Ustalenia Macierewicza
Dzień po 12. rocznicy katastrofy smoleńskiej, Antoni Macierewicz przedstawił raport podkomisji smoleńskiej. Były szef MON przekonywał na konferencji prasowej, że 10 kwietnia 2010 r. doszło do zamachu i przedstawiał „dowody na wybuch w w samolocie Tu-154M”. Z kolei prokuratorskie śledztwo w sprawie katastrofy nadal trwa, a śledczy nie przedstawili dotąd dowodów na zamach.
– Było to jedyne takie badanie, jakie znamy w historii badania wypadków lotniczych – zauważał Macierewicz. – Nigdy dotychczas nie zdarzało się, że komisja, która bada takie wypadki, ma do czynienia z całkowitym zafałszowaniem materiału dowodowego, stąd tak długi proces badawczy – tłumaczył.
Czytaj też:
Kaczyński komentuje raport Macierewicza. „Nie ma żadnych wątpliwości”