Od 50. dni trwa inwazja Rosji na Ukrainie. Rosyjska armia dokonuje wstrząsających zbrodni na cywilach, gwałci i strzela nawet do dzieci i kobiet. Ukraińskie media informowały też, że wycofujący się okupanci plądrują domy Ukraińców – wywożą z nich różnego rodzaju sprzęty, narzędzia, ubrania, biżuterię. Na początku kwietnia ukraiński wywiad poinformował w mediach społecznościowych, że Rosjanie kradną „pralki i zmywarki, lodówki, drogocenną biżuterię, samochody, rowery, motocykle, naczynia, dywany, dzieła sztuki, zabawki dla dzieci, kosmetyki”. Skradzione rzeczy sprzedają na bazarze, którzy otworzyli po białoruskiej stronie, a także wysyłają do Rosji.
Wojna na Ukrainie. Rosjanie chwalą się łupami
Rosyjscy żołnierze chwalili się też łupami wojennymi w rozmowach ze swoimi partnerkami, które przechwyciła strona ukraińska. „Jeździłem po łupy do dzielnicy z daczami (członków) Rady Najwyższej. I teraz masz dwa futra z norek. A Dasza ma... kożuch z lisem” – mówił jeden z żołnierzy na ujawnionym nagraniu „I dwa głośniki Yamaha, jak u Nikitina. Każdy jest wart 100 tysięcy (rubli). Nowa spawarka w pudełku, nowa maszynka do mięsa na działkę, ku**a... (...). Tam wszystko jest. Wziąłem sobie zgrzewarkę do rur, wziąłem frezarkę. Nowa frezarka kosztuje”... – wyliczał.
Plądrują mieszkania, nie potrafią się podpisać
W czwartek Sztab Generalny ukraińskiej armii opublikował zdjęcie splądrowanego ukraińskiego mieszkania. Widać na nim wyrzucone z szafy ubrania, a na ścianie nieudolny podpis okupantów. „Oto, co powinniście wiedzieć o rosyjskiej edukacji i moralności” – skomentowano.
Skalę zniszczeń dokonanych przez rosyjskich żołnierzy i ich nieudolne próby napisania „Rosja” na budynkach opisywała też we „Wprost” Karolina Baca-Pogorzelska.