Szczerski podkreślał, że osądzenie prezydenta Rosji przed międzynarodowym trybunałem zależy od „politycznej woli świata”. – To jest konieczne, żeby uratować wiarygodność ONZ, społeczności narodowej, żeby pokazać, że wciąż żyjemy w świecie, w którym obowiązują jakiekolwiek prawa, jakikolwiek porządek – mówił.
Podkreślał, że w przypadku braku takiego procesu społeczność międzynarodowa okaże się bezradna. – To będzie bardzo zły sygnał. Takiego sygnały nie możemy wysłać. To jest nasz obowiązek – mówił z naciskiem. Przyznał, że obecnie dyplomaci z wielu krajów są sfrustrowani brakiem efektywności ONZ. Próbował jednak znaleźć pozytywy.
– Po pierwsze, to ONZ podjął – tam, gdzie nie ma weta rosyjskiego, czy na forum Zgromadzenia Ogólnego – bardzo ważne rezolucje dotyczące definicji politycznej tego, z czym mamy do czynienia, czyli że mamy do czynienia z agresją (...). Po drugie, to ONZ jest główną siłą humanitarną (...). Ostatnia rzecz – to na forum ONZ Rosja jest wykluczana z kolejnych organów, kolejnych ciał międzynarodowych – podkreślał.
Szczerski: To nie jest wojna Putina
Polski dyplomata przypomniał, by w kontekście inwazji na Ukrainę nie mówić o wojnie Rosji z NATO czy Rosji z Zachodem. – To nie jest wojna Putina. To jest wojna imperializmu, który zagraża całemu światu – zaznaczał. – To jest wojna Rosji z globalnym porządkiem. Nie mówmy, że to wojna Rosji z Zachodem, bo część państw uważa, że może się od tego odizolować i trzymać z daleka – dodawał.
Raport Wojna na Ukrainie
Otwórz raport
Czytaj też:
Zełenski: Zbrodnie w Mariupolu i tzw. referendum zakończą nasze rozmowy pokojowe z Rosją