Przypomnijmy: turecki prezydent Recep Erdoğan praktycznie od samego początku wojny angażuje się w rozmowy pokojowe pomiędzy Rosją a Ukrainą. Kilka dni temu zapowiedział, że zamierza doprowadzić do negocjacji na poziomie liderów obu krajów, czyli osobiście zaprosić do Stambułu Władimira Putina i Wołodymyra Zełenskiego.
Erdoğan ponowił apel o zawieszenie broni
Warto również wspomnieć, że trzy dni po wybuchu wojny Erdoğan ogłosił zakaz przepływu zarówno rosyjskich, jak i ukraińskich okrętów wojennych z Morza Śródziemnego na Morze Czarne przez znajdujące się pod kontrolą Turcji cieśniny Bosfor i Dardanele. Powołał się przy tym na zapisy konwencji z Montreux z 1936 r.
Portal „Ukraińska prawda” donosi, że Erdoğan odbył właśnie kolejną rozmowę z Putinem, w celu omówienia sytuacji na Ukrainie. Turecki przywódca miał m.in. ponownie wezwać do zawieszenia broni i utworzenie korytarzy humanitarnych, które umożliwią bezpieczną ewakuację cywilów ze strefy walk.
Naddniestrze pretekstem do zajęcia całego wybrzeża Ukrainy?
Z kolei z ust Putina padły niepokojące słowa dotyczące Naddniestrza. To zbuntowany region graniczącej z Ukrainą Mołdawii, zamieszkany w większości przez ludność rosyjskojęzyczną. Relacjonujący przebieg rozmowy Dmitrij Pieskow, rzecznik prasowy Putina powiedział, że Kreml „uważnie monitoruje sytuację w Naddniestrzu”, a najnowsze wieści stamtąd „budzą niepokój”.
Niestety, wszystko wskazuje na to, że rosyjscy okupanci będą próbowali zająć nie tylko tereny między Donbasem a Krymem, ale również między Krymem a Naddniestrzem. Jeśli tak się stanie, Ukraina zostanie całkowicie odcięta od wybrzeża Morza Czarnego.
Potwierdzają to zresztą ruchy rosyjskich wojsk. W ubiegłą sobotę, 23 kwietnia, przeprowadziły one atak rakietowy na Odessę - największe portowe miasto Ukrainy, leżące właśnie między Krymem a zbuntowanym regionem Mołdawii.
Czytaj też:
Mołdawia zaniepokojona ostrzałem w Naddniestrzu. „Kolejny cel armii gwałcicieli”