We wtorek 7 czerwca minister w Kancelarii Premiera Michał Cieślak opublikował oświadczenie, w którym przyznał, że mógł mieć związek ze zwolnieniem naczelnik poczty, która w rozmowie z nim skrytykowała drożyznę w kraju. „Podczas odbioru korespondencji w placówce pocztowej w Pacanowie byłem uczestnikiem zachowania pani naczelnik, które nie licuje z powagą piastowanego urzędu” – pisał w mediach społecznościowych.
Minister tłumaczył, że naczelnik poczty „używała wulgaryzmów oraz słów nieprzystających urzędnikowi państwowemu”. Dodał, iż „o okolicznościach w trybie regulaminowym powiadomił przełożonego, który oceni zaistniałą sytuację, porozmawia z pracownikami i podejmie decyzję w tej sprawie”.
O ocenę całej tej sytuacji dzień później poproszony został rzecznik rządu Piotr Mueller. Na antenie TVN24 zaczął on od podkreślenia swojej niewiedzy w temacie. – Przede wszystkim nie wiem czy tak rzeczywiście było, że ktoś z tego powodu jest zwolniony. Mamy tutaj relację dwóch stron – zaczął. – Chciałbym, żeby to było bardziej szczegółowo wyjaśnione, żeby te osoby po prostu zweryfikowały swoje relacje z obu stron – mówił.
– Ja mogę tylko powiedzieć, że nie zachowałbym się jak minister Cieślak w tej sytuacji, a zdarzają się sytuacje różne, bo przecież jesteśmy osobami publicznymi. Nie raz niemiłe słowa usłyszałem czy to na ulicy czy w innych miejscach, ale usłyszałem też miłe, więc to się jakoś równoważy – poinformował Mueller.
Mueller o zwolnieniu naczelniczki: Niech komentuje minister Cieślak
– Ja bym się w ten sposób nie zachował w tej sytuacji, resztę niech komentuje minister Cieślak, . którego dotyczy ta sytuacja. Uważam, że są standardowe ścieżki, których można użyć w tej sytuacji – dodawał, mając na myśli skargę lub zażalenie. – W takich sytuacjach niestety to jest niezwykle trudne, bo widzieliśmy nieraz w historii, że jedna osoba przejaskrawia też sytuacje. Nie wiem jak jest po prostu w tym konkretnym przypadku – zakończył temat Mueller.