16 czerwca przywódcy Włoch, Francji, Niemiec oraz Rumunii udali się na Ukrainę. Spotkanie Wołodymyra Zełenskiego z Emmanuelem Macronem, Olafem Scholzem, Mario Draghim i Klausem Iohannisem w Kijowie zakończyło się wieloma deklaracjami. Europejscy politycy zapewnili, że popierają starania Ukrainy o jej przystąpienie do Unii Europejskiej, i stwierdzili, że należy Ukrainie natychmiast przyznać status kraju kandydującego.
Emmanuel Macron wskazał, że wszyscy zebrani popierają uzyskanie przez Ukrainę statusu „natychmiastowego” kandydata do przystąpienia do Unii Europejskiej. Olaf Scholz powiedział krótko: „Ukraina należy do europejskiej rodziny”. A Mario Draghi podkreślił, że nie można opóźniać integracji Ukrainy z Unią Europejską.
Wojna na Ukrainie. Dlaczego polskich polityków nie było w Kijowie?
Część polskich polityków skrytykowała polski rząd za nieobecność w Kijowie podczas wizyty europejskich przywódców. Sprawą zainteresował się także niemiecki „Der Spiegel”. W internetowym wydaniu gazety pojawił się artykuł autorstwa Liany Fix, ekspertki Fundacji Koerbera, która stwierdziła, że „nieobecność polityków z Polski podczas tak ważnej wizyty jest co najmniej niezrozumiała i wskazuje na coraz większe podziały między wschodnią a zachodnią Europą”.
Niemiecka dziennikarka przypomniała, że „w 2008 roku podczas wojny Rosji z Gruzją ówczesny przywódca Francji Nicolas Sarkozy przybył do Tbilisi i świadomie pominął w negocjacjach o zawieszenie broni Polaków oraz Bałtów”. „Nowa linia podziału dzieląca UE na wschód i zachód, a dokładniej na Niemcy i Francję z jednej strony a Polskę oraz kraje bałtyckie z drugiej, nie dotyczy tego, czy Rosja prowadzi imperialistyczną politykę, a jest wynikiem odmiennych reakcji na tę politykę” - czytamy w „Der Spiegel”.
„Brak jedności w Europie jest wodą na młyn dla Rosji”.
Zdaniem ekspertki „jedynie na początku wojny państwom europejskim udało się wypracować jedność”. Kiedy jednak okazało się, że Ukraińcy tak skutecznie stawiają opór, a niebezpieczeństwo dojścia Rosji do granicy z Polską zostało odsunięte, Europejczycy powrócili do dawnych schematów myślowych. Liana Fix zastrzegła, że „podział między wschodem a zachodem UE był dotychczas raczej pęknięciem niż rowem, jednak brak zaufania między Niemcami i Francją, a Polską i krajami bałtyckimi stale się pogłębia”. W opinii ekspertki „jest to bardzo niebezpieczna tendencja, ponieważ prowadzi do osłabienia UE”.
„Jeśli Polska i kraje bałtyckie uznają, że Paryż i Berlin nie są solidnymi partnerami w kwestiach bezpieczeństwa, wówczas zorientują się bardziej na Londyn i Waszyngton. W ten sposób Emmanuel Macron niszczy swoje własne marzenia o europejskiej suwerenności” - podsumowała niemiecka dziennikarka zaznaczając, że „brak jedności w Europie jest wodą na młyn dla Rosji”.