Niedawno Jarosław Kaczyński ogłosił odejście z rządu, a na swojego następcę w roli wicepremiera namaścił Mariusza Błaszczaka. Pozostaje jednak pytanie, kto może przejąć po Kaczyńskim rządy w Prawie i Sprawiedliwości. Gdy Kaczyński mówił w TVP o swoim przekonaniu, że Błaszczak zastąpi go znakomicie „pod każdym względem, także jeżeli chodzi o wszystkie funkcje”, pojawiły się spekulacje, że to właśnie on będzie kolejnym szefem PiS.
O takie pogłoski Kaczyński został zapytamy w wywiadzie dla „Polska Times”. – W sprawach kierownictwa partii, jeśli będzie wszystko zgodnie z planem i nie zdarzy się nic nadzwyczajnego decyzje zapadną za trzy lata. Wówczas odbędzie się kongres partii, na którym ja już nie planuję kandydowania na szefa partii, w związku z tym odłóżmy tę sprawę, bo moja wypowiedź odnosiła się do funkcji Mariusza Błaszczaka w rządzie – wyjaśnił.
Kaczyński: Jeżeli uzyskam mandat, to będę szeregowym posłem
Prezes PiS podkreślał, że „na pewno nie zamierza kandydować na szefa partii”, a jeżeli w kolejnych wyborach uzyska mandat, to będzie „szeregowym posłem”. – Miałem już nie kandydować w roku 2020, ale ówczesne wydarzenia spowodowały, że nie było innego wyjścia. Kongres partii był dopiero w 2021 roku i musiałem kandydować – stwierdził Kaczyński.
– Mam nadzieję, że w 2025 roku sytuacja będzie zupełnie inna. Poza tym instytucja, która ma za sobą ponad dwa tysiące lat doświadczenia chyba słusznie przyjmuje tę granicę 75 lat aktywności. U mnie to akurat będzie wówczas 76 lat, jednak to nie oznacza, że ja mam zamiar później nic nie robić – powiedział.
Choć do kongresu zostały trzy lata, to lista potencjalnych następców Kaczyńskiego w partii zaczyna się wydłużać. Nieoficjalnie mówi się, że spore szanse ma także europoseł Joachim Brudziński.
Czytaj też:
Gowin odpowiada Kaczyńskiemu. „Zamiast słuchać wolałeś przekupywać moich posłów”