W działalności powołanego przed rokiem instytutu duże wydatki na niepotrzebne gadżety to tylko początek. Trzeba jednak przyznać, że suma 876,2 tys. zł za kubki, długopisy, torby, czekoladki, miody, pierniki i leżaki ze swoim logo, a także opakowania prezentowe, sprzęt fotograficzny, usługi makijażu i ozdoby choinkowe to imponująca suma.
Cały budżet Instytutu De Republica w pierwszym roku działalności wynosił jednak aż 15 mln zł, a w 2022 roku ma to być nawet 21 mln zł. NIK-owi nie podoba się, że część z tej sumy została przeznaczona na najem siedziby w biurowcu przy ul. Belwederskiej, będącym częścią pięciogwiazdkowego hotelu Regent. Zaciągnięcie zobowiązania finansowego na 651,9 tys. zł pomimo braku zatwierdzonego planu finansowego kontrolerzy uznali za niezgodne z prawem.
Podważano też zawieranie umów cywilnoprawnych z pracownikami oraz z osobami z zewnątrz na realizację zadań zbieżnych z zakresem działania poszczególnych komórek instytutu. Miały one wynieść łącznie 32,7 tys. zł. NIK-owi nie podobał się również tryb powołania instytutu, któremu w pierwszych miesiącach Kancelaria Premiera miała nie zapewnić środków niezbędnych do realizacji zadań statutowych.
Opozycja zwraca uwagę na personalia
Instytut De Republica już wcześniej ze swojej strony krytykowała opozycja. Zarzucano władzy, że zamierza stworzyć placówkę, w której zatrudnienie znajdą sympatycy PiS-u. Dyrektorem został ostatecznie dr hab. Bogumił Szmulik, którego ekspertyzy prawne służyły stronie rządzącej w sporze o Trybunał Konstytucyjny. W radzie instytutu zasiadła m.in. prof. historii Halina Lichocka, matka posłanki PiS oraz prof. Marek Szydło, szef rady legislacyjnej przy premierze.
Czytaj też:
NIK wskazuje na nieprawidłowości w Kancelarii Prezydenta. Raport zmieniono w ostatniej chwili