W stolicy Hiszpanii 28 czerwca rozpoczął się kilkudniowy szczyt Sojuszu Północnoatlantyckiego, w ramach którego ma zostać przyjęta nowa Koncepcja Strategiczna. NATO chce ustalić nowe cele i zadania na najbliższe dziesięć lat. Jak można się domyślić, całe wydarzenie odbywa się głównie w kontekście rosyjskiej agresji na Ukrainę. Mówił o tym prezydent Andrzej Duda, szykujący się na wylot do Madrytu.
– Rosja jest największym zagrożeniem dla wschodniej flanki NATO, dla państw bałtyckich, dla Polski, Słowacji, Węgier, dla Rumunii i dla Bułgarii. Zabiegamy o wzmocnienie obecności natowskiej na wschodniej flance sojuszu, po drugie o wzmocnienie gotowości – mówił polski polityk. Jak podkreślał, obecny szczyt ma szansę stać się przełomowym wydarzeniem dla samego NATO oraz dla „architektury bezpieczeństwa świata”.
– W koncepcji strategicznej NATO z 2010 roku Rosja była nazywana partnerem. Jest czas najwyższy, by całkowicie zmienić to podejście. Dziś Rosja jest największym zagrożeniem dla państw Sojuszu Północnoatlantyckiego – mówił prezydent Duda przed wylotem do Madrytu. – To bardzo ważny moment i wierzę w to, że wyjdziemy z tego szczytu jako Sojusz Północnoatlantycki wzmocnieni, wyjdziemy z tego szczytu jeszcze bardziej jako jedność – dodawał.
NATO zwiększa siły szybkiego reagowania
Wiadomo, że Polska zwiększy swoją obecność na wschodniej flance NATO. Zapowiedział to prezydent Andrzej Duda. Dotychczas nasze wojska stacjonowały w Rumunii i na Łotwie, więc najprawdopodobniej to właśnie tam skierowane zostaną dodatkowe oddziały. W poniedziałek 27 czerwca sekretarz generalny NATO Jens Stoltenberg ogłosił plany dotyczące wzmocnienia sił wysokiej gotowości. Zamiast 40 tys., mają one liczyć aż 300 tys. żołnierzy.
Prezydent Duda zapowiedział, że po szczycie NATO zwoła Radę Bezpieczeństwa Narodowego, na której omówione zostaną postanowienia owego szczytu oraz bieżącą sytuację bezpieczeństwa
Czytaj też:
Gra pozorów na szczycie NATO? W razie wojny Tallinn i Suwałki mogą nie doczekać odsieczy