Afera mailowa. Premier miał prosić o „narrację” po wyroku. „Od tego są ci wszyscy profesorowie”

Afera mailowa. Premier miał prosić o „narrację” po wyroku. „Od tego są ci wszyscy profesorowie”

Mateusz Morawiecki
Mateusz Morawiecki Źródło: Newspix.pl / Artur Widak/NurPhoto via ZUMA Press
W sieci pojawiły się kolejny rzekomy mail, który premier Mateusz Morawiecki miał wysłać do swoich współpracowników. Tym razem chodzi o wyrok ws. wyborów kopertowych, gdy pojawiły się doniesienia, że premier mógł złamać konstytucję. Morawiecki miał się domagać, aby w mediach pojawiła się w tej kwestii odpowiednia „narracja”.

Na portalu Poufna Rozmowa pojawił się kolejny mail, który rzekomo pochodzi ze skrzynki pocztowej Michała Dworczyka. Pierwsze wiadomości o włamaniu do prywatnej skrzynki szefa KPRM pojawiły się przed rokiem. Od tamtej pory kolejne wiadomości, które mają pochodzić ze skrzynki Dworczyka, są publikowane w internecie. Ostatni mail dotyczy kontrowersji wokół wyborów kopertowych, które miały odbyć się w 2020 roku.

Maila miał wysłać ze swojej prywatnej skrzynki Mateusz Morawiecki. Wiadomość datowana jest na 2 października 2020 roku. Wśród adresatów widać Michała Dworczyka, Mariusza Chłopika, Tomasza Matynię, Pawła Jabłońskiego Piotra Muellera i kilku innych współpracowników premiera. „Porozmawiajcie z Radą Legislacyjną i z mediami – aby pojawiła się taka narracja” – miał zarządzić Morawiecki.

Tego samego dnia w „Gazecie Wyborczej” pojawił się tekst, w którym dziennikarze zarzucili premierowi, że „dwukrotnie złamał konstytucję, zlecając Poczcie Polskiej organizację wyborów prezydenckich”. Gazeta powoływała się na pisemne uzasadnienie wyroku Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego. W mediach pojawiły się też fragmenty tego uzasadnienia. Rzecznik rządu przekonywał jednak, że „decyzja pana premiera została podjęta zgodnie z przepisami”, choć WSA mówił o „rażącym naruszeniu prawa”.

„Wyrok WSA to manifest polityczny”

W rzekomym mailu premiera Morawieckiego czytamy, że w „narracji” o wyroku miało pojawić się stwierdzenie, że „wyrok Sądu Administracyjnego to manifest polityczny a nie orzeczenie”. „Premier przygotowując wybory zarządzone przez Marszałka realizował konstytucyjny obowiązek” – czytamy dalej. Premier miał też dodać, że „konstytucja nakazuje przeprowadzenie wyborów”, a do „zadań władzy wykonawczej należy przygotowanie wyborów”

„Premier nie decyduje o formie i terminie” – podkreślił rzekomo Morawiecki. Dalej czytamy, że „premier ma obowiązek konstytucyjny jako władza wykonawcza zabezpieczyć i przygotować wybory”. Morawiecki miał się domagać, żeby Rada Legislacyjna wydała „taką kontr-opinię” do wyroku. „Od tego są ci wszyscy profesorowie aby w takich sytuacjach wspierać premiera” – czytamy na koniec.

W odpowiedzi Krzysztof Szczucki, prezes Rządowego Centrum Legislacji, miał zadeklarować, że „poprosi o to przewodniczącego Rady Legislacyjnej”.

Rada Legislacyjna to organ, który powoływany jest przez premiera. Skupia teoretyków i praktyków prawa, których szef rządu wybiera spośród wybitnych przedstawicieli nauki. Zadaniem Rady jest opiniowanie założeń i projektów ważniejszych ustaw kierowanych pod obrady Sejmu. W czerwcu 2018 roku premier powołał na przewodniczącego rady prof. Marka Szydło z Uniwersytetu Wrocławskiego.

Afera mailowa. Dworczyk wpływał na rozprawy TK?

W poniedziałek burzę wywołały maile, z których wynika, że Kancelaria Premiera miała wpływać na wyroki wydawane przez Trybunał Konstytucyjny. „Odwiedziłem dziś (wkrótce po Twojej rozmowie) p. Julię P. Z panią prezes omówiłem 3 tematy” — można przeczytać w wiadomości e-mail, zatytułowanej „TK”, rzekomo pochodzącej ze skrzynki Dworczyka. Mail został wysłany 7 stycznia 2019 r. do premiera Mateusza Morawieckiego.

Następnie Michał Dworczyk miał wymienić te tematy. To „1. rocznik 53 — na razie odroczone (Kieres, 250 mln — 1,5 mld); 2. Świadczenie opiekuńcze na razie odroczone (Muszyński) do 19 lutego (ok. 5 mld); 3. Służebność gruntów dot. przesyłu na razie odroczone (Muszyński) (kilkanaście mld)”.

Do wycieku rzekomej wiadomości odniosła się „Trójkowym komentarzu dnia” prezes Trybunału Konstytucyjnego. – Z nikim nigdy nie omawiałam, nie omawiam żadnych orzeczeń. Natomiast odwoływanie się i stawianie jakichś tez dotyczących mojej działalności, powołując się na niesprawdzone źródła i to jeszcze w czasie kiedy trwa konflikt, jest wojna z Ukrainą, to tylko pokazuje, że jest to działanie takie, aby zdestabilizować państwo. To jest nieprawda – powiedziała Julia Przyłębska. – Sposób zachowania niektórych dziennikarzy naprawdę jest żenujący – dodała.

Czytaj też:
„Morawiecki poprzez Dworczyka wpływał na Przyłębską”. Będzie wniosek do prokuratury

Źródło: poufnarozmowa.com