Kontrowersyjna wypowiedź prezydenta Białorusi padła po pytaniu o jego plany względem zajmowanego stanowiska. Dziennikarze AFP spytali, jak długo jeszcze zamierza rządzić krajem. Łukaszenka stwierdził, że decyzja w tej materii nie jest podejmowana przez niego, tylko przez naród białoruski.
– Być może mogłem oddać władzę dawno temu, gdybym miał pewną sytuację w kraju i poza nim. Wielu ludzi z 2020 roku, który – jak mówicie – wyszli na ulicę, dziś poszło po rozum do głowy i zdało sobie sprawę, do czego mogło dojść – odpowiadał polityk.
„Źle postąpiliśmy. Gdyby go tutaj nie było, do czego mogło dojść?” – tak zdaniem Łukaszenki widzą sytuację obecnie jego przeciwnicy. – Tak mówią, uwierzcie mi, znam nastroje ludzi – podkreślał.
– Co by było, gdybym rzucił wszystko i wyjechał w 2020 roku? Dziś kraj byłby inny, a wy przeprowadzalibyście wywiad z innym człowiekiem. Polityka byłaby inna. Dziś byłoby gorzej na Białorusi niż na Ukrainie. Przepraszam za brak skromności – przemawiał Łukaszenka.
Sfałszowane wybory na Białorusi
Przypomnijmy: w 2020 r. przez Białoruś przetoczyła się fala demonstracji przeciwko sfałszowaniu przez Aleksandra Łukaszenkę wyników wyborów prezydenckich. Choć miały one pokojowy charakter, dyktator brutalnie rozprawił się z protestującymi.
Tysiące ludzi zostało aresztowanych, pobitych, bezprawnie skazanych, pozbawionych pracy lub zmuszonych do opuszczenia kraju. Brutalność represji sprawiła, że Łukaszence udało się zdławić opór i utrzymać przy władzy.
Czytaj też:
Sytuacja na granicy polsko-białoruskiej. Cudzoziemcy wybierają tę drogę