Artur Balazs dla „Wprost” o śmierci Leppera: Mówiłem Andrzejowi, że kiedyś mocno mu to zaszkodzi

Artur Balazs dla „Wprost” o śmierci Leppera: Mówiłem Andrzejowi, że kiedyś mocno mu to zaszkodzi

Andrzej Lepper
Andrzej Lepper 
Byłem zszokowany śmiercią Andrzeja, nie dowierzałem. Pierwsza myśl była taka, że jest w tym drugie dno. Wokół niego kręcili się ludzie ze starych służb. Był nimi osaczony i zwracałem mu uwagę, że kiedyś mocno mu to zaszkodzi. Jego problemy w dużej mierze były związane z tym, że miał wokół siebie dziwnych ludzi, ale nie miał siły i chęci, by się od nich uwolnić – mówi w rozmowie z „Wprost” Artur Balazs, były minister rolnictwa i były prezes Stronnictwa Konserwatywno-Ludowego, a prywatnie przyjaciel Andrzeja Leppera. 5 sierpnia 2011 roku przewodniczący Samoobrony został znaleziony martwy w warszawskim biurze partii.

Agnieszka Szczepańska, „Wprost”: Konfederacja chce, aby powstała – po 11 latach od śmierci Andrzeja Leppera – komisja, która miałaby zbadać okoliczności śmierci przewodniczącego Samoobrony. Jak pan, jako jego przyjaciel, ocenia ten pomysł?

Artur Balazs: Nie chcę się do tego odnosić, bo to formacja zupełnie z innej bajki niż moje poglądy polityczne. Różne pomysły się pojawiają i pewnie mają przede wszystkim kontekst polityczny.

Znał pan Andrzeja Leppera od lat. Jak wspomina pan początki waszej przyjaźni?

Poznaliśmy się w czasie pierwszych strajków, gdy w rządzie Jana Olszewskiego zajmowałem się kontaktami politycznymi. Zobaczyłem go w telewizji jak stoi na czele strajku i zaprosiłem go na rozmowę. Wyczułem, że to człowiek, który ma instynkt i talent polityczny, był autentyczny w obronie praw rolników. Sam zresztą w przeszłości należałem do rolniczej Solidarności i stan wojenny spędziłem w więzieniu. Działalność Andrzeja przypominała mi moje początki.

Zarzucano mu, nim jeszcze wszedł do Sejmu, że jest nieodpowiedzialny i demoluje państwo. Pan inaczej go odbierał.

Miałem poczucie, że lepszy będzie Lepper w parlamencie niż na barykadach. Uznałem, że lepiej go „ucywilizować” niż iść z nim na konfrontację. I tak się zaczęła nasza znajomość. Polubiliśmy się. Choć byliśmy z zupełnie innych światów, darzyliśmy się zaufaniem. Kontakt z nim miałem do czasu rządów Buzka. Gdy w 1997 roku Jacek Janiszewski został ministrem rolnictwa, doszło do fali strajków, największych od 1981 roku. Wszystkie główne drogi były poblokowane. Janiszewski nie za bardzo dawał sobie z tym radę, trzeba było szukać innego kandydata na ministra, który z Lepperem sobie poradzi.

Źródło: Wprost