Niemiecki dziennik „Tagesspiegel” poinformował, że inicjatorami antywojennej wystawy są dziennikarze Enno Lenze i Wieland Giebel. Zniszczony rosyjski sprzęt, między innymi czołgi, miał być wystawiony przed ambasadą Rosji w Berlinie. Pomysł poparło Muzeum Berlin Story Bunker i to ono wystąpiło o zgodę na organizację przedsięwzięcia do lokalnych władz.
Brak zgody na wystawę czołgów w Berlinie
Jak podaje dziennik, władze dzielnicy Mitte odrzuciły wniosek, podając dwa powody. Po pierwsze powołano się na to, że w zniszczonym sprzęcie prawdopodobnie zginęli ludzie, a po drugie wskazano na „interesy polityki zagranicznej Republiki Federalnej Niemiec”.
Melnyk: To prawdziwy skandal
Na decyzję urzędników ostro zareagował Andrij Melnyk, ustępujący ambasador Ukrainy w Berlinie. Dyplomata ocenił, że odwołanie wystawy to „prawdziwy skandal”. Zaapelował też do burmistrz Berlina Franziski Giffey oraz do władz dzielnicy Mitte o „wycofanie tej dziwnej decyzji i zezwolenie na wystawę czołgów”. „To oznaczałoby prawdziwą solidarność z Ukrainą” – zaznaczył.
Pokazali zniszczony sprzęt w Warszawie
Pod koniec czerwca wystawa zniszczonych rosyjskich czołgów, zatytułowana „Za wolność waszą i naszą”, została otwarta na Placu Zamkowym w Warszawie. W jej inauguracji wziął udział szef Kancelarii Premiera Michał Dworczyk.
– Ta wystawa jest dowodem na to, że Rosjan można pokonać. Wiele środowisk twierdzi, że rosyjska armia jest niepokonana. Że Rosja jest tak groźna, że trzeba się z nią porozumieć niezależnie od tego, jakim kosztem. Ten zniszczony sprzęt jest dowodem na to, że determinacja, odwaga i profesjonalizm pozwalają tę pozornie niezwyciężoną armię pokonać – powiedział w czasie uroczystości Dworczyk.
Czytaj też:
Kolejne spotkanie Putin-Erdogan. „Rosja wie, jak ominąć sankcje i Turcja jej w tym pomoże”