W ostatnich latach przyzwyczailiśmy się już, że początek roku szkolnego zwykle wiąże się z protestami środowisk nauczycielskich. Także tym razem nie będzie spokojnie. Po wtorkowych obradach Zespołu ds. Statusu Zawodowego Pracowników Oświaty w siedzibie Ministerstwa Edukacji i Nauki, w środę 24 sierpnia pojawił się komunikat. Na swojej stronie internetowej ZNP ogłosiło pogotowie protestacyjne.
Sławomir Broniarz przekazał Onetowi, że w środę omówiono już kilka pomysłów na protest, które doprecyzowane będą w kolejnych dniach w porozumieniu z nauczycielami z różnych regionów. Decyzja co do ostatecznego kształtu akcji ma zostać przekazana opinii publicznej w poniedziałek 29 sierpnia. Jak podkreślał prezes ZNP, działania prowadzone są „z dużą dynamiką”. Nauczyciele domagają się spełnienia trzech głównych postulatów: wzrostu płac o 20 proc., powiązania ich zarobków ze średnią krajową oraz ogólnego zwiększenia nakładów na oświatę i wychowanie.
Wiceprezes ZNP Krzysztof Baszczyński zwrócił uwagę, że spotkanie z ministrem edukacji Przemysławem Czarnkiem umocniło przekonanie nauczycieli o konieczności protestowania. – Minister nie rozumie problemów, o których rozmawiamy od stycznia tego roku – tłumaczył. – Podobnie wypowiadał się drugi wiceszef ZNP Grzegorz Gruchlik. – Minister Czarnek i minister Piontkowski tak naprawdę zamknęli możliwość prowadzenia rozmów na temat wzrostu wynagrodzeń dla nauczycieli – podkreślał.
Zupełnie inne odczucia po spotkaniu miał szef resortu. Polityk przedstawił dziennikarzom bardzo optymistyczny obraz rozmów z nauczycielami. – Na wiele pytań dotyczących tego roku szkolnego sobie odpowiedzieliśmy, wyznaczyliśmy sobie wspólne zadania na kolejne tygodnie, działania, które — mam nadzieję — będą zmierzały do kompromisów również jeszcze w tym roku, w nowym roku budżetowym – mówił.
Czytaj też:
Nauczyciele będą strajkować? „Jesteśmy przygotowani do wszelkich działań”