Jak informuje dziennik „Fakt”, Ministerstwo Sprawiedliwości planuje w budżecie na 2023 roku powrócić do starych zasad przyznawania podwyżek sędziom. To może oznaczać naprawdę wysokie podwyżki dla sędziów, w tym także członków Trybunału Konstytucyjnego.
Sędziowie dostana wysokie podwyżki? „Zostały zaplanowane środki na waloryzację”
„W projekcie budżetu zostały zaplanowane środki na waloryzację wynagrodzeń sędziów” – potwierdziło „Faktowi” Ministerstwo Sprawiedliwości. Jak informuje dziennik, miałoby to oznaczać powrót do starych zasad naliczenia uposażenia, które z powodu oszczędności zawieszono w ubiegłym roku.
Zgodnie ze zwykłymi zasadami, wysokość uposażeń sędziów zależy od przeciętnego wynagrodzenia w II kwartale poprzedniego roku. W tym roku, uposażenie naliczono nie od przeciętnej płacy w II kwartale 2021, ale w 2020. Dlatego pensje wzrosły nieznacznie.
Ale powrót do starych zasad, oznacza skokowy wzrost sędziowskich zarobków. W II kwartale 2022 r. przeciętne wynagrodzenie wyniosło 6156,25 zł, czyli o ponad 1100 złotych więcej niż kwota używana do wyliczeń obecnie.
Jak wylicza „Fakt” sędzia w sądzie rejonowym otrzymałby podwyżkę o 2 tys. zł miesięcznie brutto, sędzia sądu okręgowego o 3,2 tys. zł, Pierwsza Prezes Sądu Najwyższego o prawie 6,5 tys. zł brutto a sędziowie Trybunału Konstytucyjnego, w tym Krystyna Pawłowicz czy Stanisław Piotrowicz aż o 5,5 tys. zł. Wynagrodzenia tych ostatnich przekroczyłyby 30 tys. złotych brutto miesięcznie.
Sama prezes Trybunału Konstytucyjnego Julia Przyłębska mogłaby liczyć na miesięczną podwyżkę o 7,8 tys. zł, dzięki czemu zarabiałaby po podwyżce ponad 38 tys. zł.
Podwyżki na razie są niepewne
Kwestia podwyżek jest na razie we wczesnym etapie ustaleń i nie jest przesądzona. Projekt ustawy najpierw musi zając się rząd, a następnie musi go przyjąć parlament.
– Ostateczny kształt przyszłorocznego budżetu będzie znany dopiero po przyjęciu przez Sejm ustawy budżetowej wraz z ustawą okołobudżetową – informuje resort sprawiedliwości.
Czytaj też:
Burza po słowach prof. Krasnodębskiego. Zaskakujący komentarz Kowalskiego