Poseł PO i były minister spraw wewnętrznych i administracji był w środę rano gościem „Graffiti” na antenie Polsat News. Rozmowa dotyczyła między innymi kryzysu energetycznego. Polityk mówił też o postawie Niemiec wobec Rosji. Sienkiewicz przekonywał, że państwa Unii Europejskiej powinny prowadzić solidarną, wspólną politykę energetyczną.
Kryzys energetyczny w Europie. „Polska ma problem podwójny”
– Europa jako trzecia gospodarka na świecie ma w wyniku wojny na Ukrainie wielki problem energetyczny, ale Polska ma w tym zagrożeniu problem podwójny na własne życzenie. Do problemu ogólnoeuropejskiego dołożyliśmy nasze polskie problemy, co powoduje, że jesteśmy w o wiele cięższej sytuacji niż inne kraje – mówił. Podkreślał też, że „trzyma kciuki za rząd, żeby udało się jednak węgiel sprowadzić”.
Prowadzący rozmowę Marcin Fijołek pytał też posła PO o politykę Niemiec wobec Rosji i umowy energetyczne z Kremlem. – Nurt krytyczny wewnątrz Niemiec, który mówi, jacy byliśmy głupi i dlaczego nie słuchaliśmy innych, że uzależniliśmy się od Rosji ponad miarę, jest bardzo silnie obecny i bardzo silnie oddziaływuje na całą politykę niemiecką – zwrócił uwagę Sienkiewicz.
Sienkiewicz: Klęska Scholza jest kwestią czasu
Jak wskazał, „kłopotem jest osoba i otoczenie kanclerza Niemiec Olafa Scholza”. – Stał się mimochodem przywódcą elit, które nie chcą połykać tej żaby. Jego popularność spada bardzo gwałtownie. I mam wrażenie, że klęska Scholza, która – moim zdaniem – jest kwestią czasu, będzie tak naprawdę klęską pewnej wizji rozwoju Niemiec, opartej o tanie surowce z Rosji i przymykaniem oczu na to, czym jest Rosja. Ta epoka odchodzi do przeszłości – uważa były minister. – Bardzo to jest bolesne dla Niemców, ale chyba nie mają wyjścia. Jeśli chcą odzyskać minimum wiarygodności, które utracili przez ostatnie pół roku, to nie mają wyjścia, jak pożegnać się z tą polityką – dodał.
Zdaniem Sienkiewicza „wygląda na to, że Niemcy wyciągnęli wnioski ze swoich pomyłek, co powinniśmy widać z radością”.
Czytaj też:
Kanclerz Scholz poparł rozszerzenie Unii, ale za cenę odrzucenia jednomyślności