Głosami swoich partyjnych kolegów Liz Truss została szefową Partii Konserwatywnej, a co za tym idzie, objęła także funkcję premiera Wielkiej Brytanii. Polityk, która od początku była faworytką w starciu z Rishim Sunakiem, pełnienie nowych obowiązków rozpocznie we wtorek 6 września. W historii swojego kraju będzie trzecią kobietą na tym stanowisku.
Truss otrzymała 81 326 głosów, podczas gdy Sunaka poparło 60v 399 członków partii. Zwyciężczyni tego pojedynku oświadczyła, że jest to dla niej „prawdziwy honor”. Podziękowała też torysom za zorganizowanie „najdłuższej rozmowy rekrutacyjnej w historii”. Boris Johnson przed powierzeniem jej swoich uprawnień odwiedzi jeszcze Szkocję, gdzie formalnie złoży rezygnację. Krótko po tym Liz Truss spotka się z królową, która poprosi ją o sformowanie nowego rządu.
Brytyjscy komentatorzy polityczni zastrzegają, że Truss swój urząd może sprawować bardzo krótko. Już w 2019 roku od Partii Konserwatywnej odwróciła się połowa wyborców. Tylko 6 proc. osób w wieku 18-24 lata deklaruje chęć poparcia tego stronnictwa w kolejnych wyborach. Nową premier czekają ciężkie negocjacje z unią Europejską w sprawie Irlandii Północnej. Będzie musiała też kontynuować politykę wspierania Ukrainy walczącej z Federacją Rosyjską. Wielkimi krokami zbliża się wreszcie kryzys energetyczny. Jak dotąd Truss w tej ostatniej sprawie zaproponowała obniżenie podatków.
Boris Johnson odchodzi w niesławie
Przypomnijmy: 7 lipca Boris Johnson ogłosił odejście ze stanowiska lidera Partii Konserwatywnej oraz premiera Wielkiej Brytanii. Doszło do tego w atmosferze skandalu. Dotyczył on posła Christophera Pinchera z Partii Konserwatywnej, który został oskarżony o napaść seksualną.
Johnson awansował Pinchera na stanowisko whipa – czyli posła, którego zadaniem jest utrzymywanie dyscypliny wśród kolegów podczas głosowań – choć wiedział o ciążących na nim zarzutach. Doprowadziło to do masowych odejść z szeroko rozumianego rządu.
Czytaj też:
Funt najsłabszy od sześciu lat. Ostatnio tak źle było w dniu referendum brexitowego