Włodzimierz Czarzasty był gościem porannej rozmowy w RMF FM. Polityk odpowiadał m.in. na pytania o wybory parlamentarne, aborcję, konkordat czy czterodniowy tydzień pracy. W pewnym momencie rozmowy w części internetowej prowadzący Robert Mazurek stwierdził, że „jest jeszcze mnóstwo pytań o opozycję i politykę”, ale wicemarszałek Sejmu „na żadne z nich nie odpowie”. – Pan po prostu ucieknie od tego, mówiąc: aaa, to jeszcze dogadamy się, sprawdzimy – mówił dziennikarz.
Polityk Lewicy skontrował, że jego zdaniem w programie „nie uciekł od żadnego pytania”. – Jedyna rzecz, która interesuje wszystkich, to ile będzie list. Od roku się tym zajmujemy. Ja uważam, że w pewnej chwili trzeba będzie podjąć decyzję i tyle, ile tych list będzie najbardziej racjonalne, to poprzeć. Nie będę rozmawiał na rok czy dwa lata przed wyborami ile będzie list – skomentował.
Włodzimierz Czarzasty zdradził, co chce robić po odejściu z polityki
– Na Boga, Boże, wysłuchaj mnie, bo… wysłuchaj mnie, proszę – powiedział nagle Czarzasty. Mazurek przyznał, że były to „rzadkie chwile religijności” polityka Lewicy. – Proszę o tym pomyśleć – rzucił dziennikarz. – Będę myślał – zapewnił Czarzasty. Nie było to jednak jedyne odwołanie do niebios wicemarszałka Sejmu. Czarzasty pod koniec wyznał na antenie, że „ma takie marzenie, że jak odejdzie z polityki, to chce wyjechać na pół roku do Afryki”.
Polityk wymieniał, co chciałby zobaczyć. – Tyle jest rzeczy pięknych… Boże, co ja robię w tej polityce, to jest jakiś absurd. Włodku, wróć dzisiaj do domu, walnij się ręką w głowę i zmień swoje życie. Wie pan co, nie będę do pana przychodził, bo pan mi miesza we łbie – podsumował Czarzasty. Mazurek w międzyczasie zasugerował, aby wicemarszałek Sejmu „poprosił wyborców, aby na niego nie głosowali”.
Czytaj też:
Donald Tusk na czele najnowszego sondażu. „Dzwonek alarmowy dla opozycji”