Przypomnijmy, że we wtorek pojawiła się informacja najpierw o wyciekach z gazociągów Nord Stream 1 i 2, a następnie kolejne głosy, że nie była to sytuacja przypadkowa. Szwedzkie oraz duńskie stacje pomiarowe zarejestrowały silne podwodne eksplozje w tym samym obszarze, w którym wyciekł gaz z rurociągów. Specjaliści wskazują, że prawdopodobnie nie był to przypadek. W podobnym tonie niemal od początku wypowiadali się politycy.
Premier Danii Mette Frederiksen oceniła, że jest to „niezwykła sytuacja”. Minister gospodarki Niemiec Robert Habeck stwierdził wprost, że wycieki gazu z Nord Stream 1 i 2 to skutek celowego ataku. Wykluczył awarię. Szefowa Komisji Europejskiej Ursula von der Leyen mówiła z kolei o „sabotażu”, podobnie jak kierujący NATO Jens Stoltenberg.
Sikorski oskarżył USA. Teraz łagodzi
O krok dalej poszedł Radosław Sikorski, który znalazł już „winnego” całej sytuacji. Nawiązując do niejasnych słów Joe Bidena z lutego, eurodeputowany Platformy Obywatelskiej zasugerował, że za akcją wymierzoną w Nord Stream stoją Stany Zjednoczone. Słowa Sikorskiego podłapała natychmiast rosyjska propaganda. Feralny tweet został zauważony także w USA.
Były szef MSZ kolejnego dnia ponownie nawiązał do sprawy. „Cieszy mnie, że Nord Stream, który zwalczały wszystkie polskie rządy od 20 lat, jest w 3/4 sparaliżowany. To dobre dla Polski. Oby duńskie śledztwo ustaliło sprawców. Robocze hipotezy o tym, kto miał motyw i zdolność aby to zrobić stawiam naturalnie tylko we własnym imieniu” – napisał Sikorski.
Atak na Nord Stream. Co powiedział Joe Biden?
Wcześniej przytaczał fragment konferencji prasowej prezydenta USA, do której nawiązywał. Joe Biden tuż przed inwazją Rosji na Ukrainę stwierdził, że jeśli Kreml zdecyduje się na rozpętanie wojny, nie będzie więcej Nord Stream 2. – Spowodujemy, że przestanie istnieć – powiedział. Na pytanie dziennikarki, jak USA zamierzają to zrobić, jeśli gazociąg jest pod kontrolą Niemiec, prezydent odparł „obiecuję pani, że będziemy w stanie to zrobić”.
Czytaj też:
„Nieudacznicy, popaprańcy”. Joachim Brudziński nie gryzł się w język