W piątek Michał Dworczyk oficjalnie poinformował, że złożył na ręce premiera Mateusza Morawieckiego rezygnację z funkcji szefa Kancelarii Prezesa Rady Ministrów. Chwilę później, podczas krótkiej konferencji prasowej w Sejmie, wyjaśniał powody dymisji. – To było niezwykłe pięć lat, najważniejsze doświadczenie zawodowe w moim życiu. Chciałbym bardzo podziękować za to, że przez ten czas mogłem pełnić służbę publiczną – mówił. – Przede wszystkim władzom mojej formacji politycznej, prezesowi Kaczyńskiemu, premierowi Mateuszowi Morawieckiemu, wszystkim współpracownikom – dodał.
Dworczyk wspominał, że w 2017 roku, gdy zaczynał pracę w KPRM, pracowało tam nieco ponad 600 osób, a dzisiaj jest to ponad 1300 osób. – Nie dlatego jak złośliwi powiedzą, że władza nie zna ograniczeń, że rozrasta się administracja. Dlatego, że w ciągu tych lat Kancelaria przejmowała na siebie szereg funkcji koordynacyjnych, szereg funkcji, których wcześniej nigdy nie pełniła – zauważał. – Też państwu chciałem podziękować, dziennikarzom, za to, że zawsze można było liczyć na współpracę – mówił dalej. Choć dodał, że ta współpraca „czasami była szorstka”.
– Na końcu być może nieoczywiste podziękowanie, ale też chciałem podziękować koleżankom i kolegom z opozycji za te dosyć rzadkie momenty w których merytorycznie mogliśmy dyskutować na spotkaniach, które były realizowane w Kancelarii – podsumował podziękowania.
Dworczyk o swojej dymisji: Przeważyły względy osobiste
Dworczyk powiedział, że pracę w KPRM „definitywnie zakończy” w ciągu najbliższych kilkudziesięciu godzin. – Przeważyły o tym względy osobiste i takie przekonanie, że tak efektywnie jak do tej pory dłużej na tym miejscu nie jestem w stanie pracować. Natomiast myślę, zresztą każdy, kto pracował w administracji, chyba przyzna mi rację, że pięć lat to jest bardzo długi czas – dodał.
Na pytanie o swojego następcę Dworczyk zareagował śmiechem. – To oczywiście jest decyzja premiera – podkreślał. Dodał jednak, że premier „na pewno będzie konsultował” się z prezesem PiS Jarosławem Kaczyńskim. – Jeszcze przez krótki czas będę zamykał pewne projekty, które do tej pory realizowałem. Jestem cały czas członkiem Rady Ministrów, w związku z tym to będzie jeszcze krótki czas, kiedy będę w ten sposób funkcjonował w Kancelarii – mówił dalej.
Dworczyk unikał pytań o tzw. aferę mailową, która miała być jedną z przyczyn jego dymisji. Tłumaczył tylko, że nie chce się „wpisywać w scenariusz najprawdopodobniej pisany w Moskwie”. Padło również pytanie o niedawne kontrowersje wokół składowiska odpadów w Rudnej Wielkiej. Według TVN24, Dworczyk miał blokować zaplanowaną w budżecie województwa kontrolę, mimo że na składowisku wykryto wcześniej nieprawidłowości. – Mój kontakt ze śmieciami jest zazwyczaj taki, jak żona zwraca mi uwagę, że nie wyniosłem ich. Jeśli chodzi o te insynuacje, które pojawiły się w mediach, to spotkam się w sądzie z osobą, które te insynuacje rozpowszechniała – stwierdził.
Czytaj też:
Oficjalnie: Michał Dworczyk odchodzi z rządu. „Dziś złożyłem rezygnację”