W ramach objazdu po kraju Jarosław Kaczyński spotkał się w środowy wieczór (26 października) z mieszkańcami Radomia. Spora część wystąpienia prezesa Prawa i Sprawiedliwości była poświęcona działalności polskich samorządowców oraz skutkach wojny w Ukrainie. Były wicepremier nie przepuścił okazji, aby skrytykować Donalda Tuska – w jego opinii wszyscy w Unii Europejskiej wiedzieli, że nie nadaje się na stanowisko szefa Rady Europejskiej. – Jednak to stanowisko dostał, chociaż cena dla nas za to była bardzo wysoka, bo niczego tam nie załatwił dla Polski, a w pewnym momencie zaczął mocno szkodzić – ocenił polityk PiS.
Jarosław Kaczyński o „ofensywie lewactwa”
Podobnie jak podczas wcześniejszych spotkań z mieszkańcami innych polskich miast, Jarosław Kaczyński postanowił poruszyć wątki światopoglądowe. Wspominał o przemianach kulturowych oraz „ofensywie lewactwa kulturowego, które trwa dzisiaj na Zachodzie”. – Próbuje nam się siłą wmusić te wszystkie LGBT aż do 80 liter, chociaż nawet nie mamy tylu w alfabecie – powiedział polityk, czym wyraźnie rozbawił swoich sympatyków z Radomia. – Można skorzystać z innych alfabetów, w każdym razie musimy też tutaj twardo powiedzieć „nie”. Bo to jest rozbijanie fundamentów naszej cywilizacji – dodał prezes PiS.
Zdaniem byłego wicepremiera „na Zachodzie wolność jest obecnie zagrożona a Polska również nie jest w pełni bezpieczna, ponieważ lewactwo jest u nas bardzo aktywne”. – Ludzie zaczynają się po prostu bać. Na wielu uczelniach jest tak, że pewnych rzeczy oczywistych nie można powiedzieć i to się zaczyna także w Polsce. Lewactwo u nas też jest bardzo aktywne, właśnie szczególnie w sferze akademickiej, w sferze kultury, w teatrach etc. – ocenił polityk dodając, że „musimy sobie dać z tym radę, bo to nas naprawdę zniszczy, to nas może nie mniej zniszczyć niż różnego rodzaju nieszczęścia ekonomiczne”.
Swoich politycznych przeciwników Jarosław Kaczyński określił mianem głupich. – Zauważcie, że nasi przeciwnicy, kiedyś deklarujący się jako konserwatyści, niedawno jeszcze krzyż na chlebie kreślący, idą w stronę lewactwa w sposób zupełnie oczywisty. Idą w tę stronę, bo uważają, że tam są głosy. Jakieś głosy tam są, ale taki jest świat, że głupich nigdy nie brakowało – komentował były wiceszef polskiego rządu.
„Andrzej może zostać Anną”
– Na sali siedzi kilkaset osób: część to panie, część panowie i to widać gołym okiem – kontynuował swój wywód prezes PiS. Chwilę później zwrócił się do pochodzącego z Radomia posła PiS Andrzeja Kosztowniaka. Polityk pokusił się o „żart” z osób LGBT twierdząc, że „zgodnie z panującą obecnie modą, jutro polityk może się obudzić i oznajmić światu, że od teraz jest Anną Kosztowniak”. – Od jutra wszyscy będą musieli tak do pana mówić. Wiem, że tak się nie stanie, ale chciałem pokazać absurd i idiotyzm takich twierdzeń – tłumaczył Jarosław Kaczyński.
Czytaj też:
Mocne słowa Kaczyńskiego podczas spotkania w Radomiu. „Tusk chciał być dużym misiem”Czytaj też:
Poseł PiS wkrótce dołączy do rządu. Zdradził, czym zajmie się w pierwszej kolejności