W piątek 4 listopada Olaf Scholz udał się z jednodniową wizytą do Chin. Jest to pierwsza podróż polityka do Państwa Środka w roli kanclerza Niemiec, a zarazem pierwsza wizyta przywódcy z grupy państw G7 od trzech lat. Jak podaje agencja Reutera, Olaf Scholz tuż po przylocie do Pekinu spotkał się twarzą w twarz z Xi Jinpingiem.
Kanclerz Niemiec powiedział dziennikarzom, że „tego typu dwustronne spotkania są niezwykle potrzebne w ciężkich czasach wojny w Ukrainie oraz w momencie, gdy Rosja chce zagrozić światowemu porządkowi”. Słowa niemieckiego polityka o „konieczności współpracy ze względu na światowy pokój” były szeroko cytowane przez chińskie media.
Olaf Scholz poleciał do Chin. Po co?
W trakcie wizyty w Chinach Olaf Scholz ma podkreślać wagę współpracy gospodarczej między państwami. Według „Die Zeit” kanclerz miał oświadczyć, że „chociaż Niemcy i Chiny mają różny punkt widzenia w sprawie światowych kryzysów, współpraca gospodarcza nadal powinna być rozwijana”. Niemiecki dziennik dodał, że zgodnie z zapowiedziami biura prasowego kanclerza, podczas podroży do Państwa Środka ma on również poruszyć kwestię łamania praw człowieka.
Wśród tematów rozmów z chińskimi politykami z pewnością znajdzie się też kwestia sprzedaży udziałów w porcie w Hamburgu. Niemieccy ministrowie zgłaszają liczne zastrzeżenia, dotyczące bezpieczeństwa tej transakcji, natomiast kanclerz mimo głosów sprzeciwu uparcie dąży do sfinalizowania umowy.
Fala krytyki pod adresem Olafa Scholza
Chociaż wizyta Olafa Scholza w Chinach będzie trwać zaledwie 11 godzin, niemiecki polityk ściągnął na siebie falę krytyki. Dziennikarze oskarżyli kanclerza o przedkładanie własnych interesów gospodarczych nad prawa człowieka i jedność Zachodu. Niemieckie media zwracają uwagę na niefortunny termin podróży – zorganizowano ją w czasie wojny w Ukrainie, której Pekin oficjalnie nie potępił, a także zaledwie kilka dni po zjeździe Komunistycznej Partii Chin. W trakcie partyjnego spotkania Xi Jinping umocnił swoją autokratyczną władzę. O odwołanie wizyty apelowali m.in. chińscy dysydenci i Światowy Kongres Ujgurów.
Odpowiadając na zarzuty Olaf Scholz stwierdził, że Zachód musi wypracować nowy sposób postępowania z Chinami. – Pekin się zmienia. To nie jest to samo państwo co 5 czy 10 lat temu. Wiadomo, że jeśli Chiny się zmieniają, to nasze kontakty z Chinami również muszą się zmienić – tłumaczył polityk zapewniając, że w dwustronnych rozmowach nie można unikać trudnych tematów dotyczących m.in. poszanowania swobód obywatelskich i praw mniejszości np w Xinjiangu.
Czytaj też:
Przełomowa decyzja NATO pod znakiem zapytania. Na drodze stanął ErdoganCzytaj też:
Rosja może otworzyć drugi front? Ryzyko powrotu do taktyki „dużych kleszczy”