Po wybuchu w Przewodowie niemiecki rząd zaoferował Polsce wsparcie w ochronie przed atakami z powietrza. Minister obrony Christine Lambrecht przekazała na łamach dzienników „Rheinische Post” i „General-Anzeiger”, że Niemcy mogą wesprzeć Polaków myśliwcami Eurofighter i systemami obrony powietrznej Patriot. – To nasza największa odpowiedzialność, aby NATO nie stało się stroną wojny – zaznaczyła.
Mariusz Błaszczak za pośrednictwem mediów społecznościowych poinformował, że „z satysfakcją przyjął propozycję niemieckiej minister obrony dot. rozmieszczenia w naszym kraju dodatkowych wyrzutni rakiet Patriot”. „Podczas dzisiejszej (21 listopada – red.) rozmowy telefonicznej ze stroną niemiecką, zaproponuję, by system stacjonował przy granicy z Ukrainą” – przekazał szef polskiego MON.
Polska oddala propozycję Niemiec. Kulisy decyzji
Zwrot w sprawie nastąpił w środę 23 listopada. „Po kolejnych atakach rakietowych Rosji, zwróciłem się do strony niemieckiej, aby proponowane Polsce baterie Patriot zostały przekazane na Ukrainę i rozstawione przy zachodniej granicy. To pozwoli uchronić Ukrainę przed kolejnymi ofiarami i blackoutem i zwiększy bezpieczeństwo przy naszej wschodniej granicy” – napisał Mariusz Błaszczak na Twitterze.
Wirtualna Polska opisuje kulisy tej decyzji. Jak nieoficjalnie podaje portal, to prezes Prawa i Sprawiedliwości Jarosław Kaczyński miał zdecydować, by nie przyjmować na terytorium Polski od rządu niemieckiego baterii Patriot. Zdaniem dziennikarzy wspomnianego źródła miało to nastąpić „prawdopodobnie z powodów politycznych”. Co więcej, decyzja, którą zakomunikował Mariusz Błaszczak, miała zapaść bez konsultacji z prezydentem Andrzejem Dudą, zwierzchnikiem Sił Zbrojnych RP.
Czytaj też:
W co gra Władimir Putin? Ten ruch może zmylić Zachód, a Rosja przejdzie do „kolejnej rundy”Czytaj też:
Morawiecki przekonał Orbana. „Jest konkretna data”