Agnieszka Szczepańska, „Wprost”: Biało-Czerwoni zakończyli już swoją przygodę na mundialu. Oglądał pan nasze zmagania w Katarze?
Prof. Tomasz Nałęcz: Nie jestem zagorzałym kibicem piłkarskim, ale obejrzałem wszystkie mecze naszej reprezentacji. Wychodząc z grupy osiągnęliśmy sukces, po ponad trzech dekadach udało się osiągnąć coś tak niecodziennego.
Cudem udało się wyjść z grupy. Argentyna rozłożyła nas na łopatki.
Chciałbym, aby Polacy grali w takim stylu, jak w ostatnim meczu z Francją, przez cały czas. Były emocje, chwile radości, ale wniosek jest jeden: najważniejszy jest, by selekcjoner miał wśród zawodników autorytet. Tu go zabrakło. Gdy po ostatnim gwizdku kapitan drużyny wchodzi w polemikę z trenerem, krytykuje go, to coś jest nie tak.
Co poszło nie tak?
Wygrywa się, jeśli podejmuje się próbę walki. Jako historyk wojskowości mogę powiedzieć jedno: nie znam wojny, którą wygrało się nie atakując, a jedynie się broniąc. Z taką taktyką trudno o zwycięstwo.
Przez lata nie udało się wiele zmienić. To kwestia tylko braku autorytetu? A może chodzi o brak pieniędzy?
Gdy usłyszałem, że premier chciał przeznaczyć 30 mln zł na premie dla reprezentantów, nogi mi się ugięły. Ta sytuacja jest bardzo niesmaczna, nie umiem jej zrozumieć.
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.