Agnieszka Szczepańska, „Wprost”: W latach 80. był pan ekonomistą w Banku Światowym. Dziś karierę w tej instytucji robi Jacek Kurski. Zaskoczenie?
Andrzej Olechowski: Dobrze poznałem system komunistyczny i myślę, że „transfer” Kurskiego, to typowe działanie partyjne z tych czasów. Wskazuje się kogoś, kto ma zasługi dla swojego środowiska politycznego. Zaskoczyło mnie, że stanowisko wyspecjalizowane, które wymaga ekonomisty i dyplomaty z doskonałą znajomością tematu, przypadło komuś, kogo doświadczenie w tym zakresie jest żadne.
Ale zarządzał telewizją publiczną, ma też spore umiejętności PR-owskie.
Te umiejętności będą w Banku Światowym kompletnie bezużyteczne. Powtórzę za Markiem Belką, że Kurski jest zdolny, więc jeśli będzie ciężko harował przez następne dwa lata, może awansuje na stanowisko dyrektora. Nie słyszałem jednak, by był tytanem pracy i nauki.
A może się marnuje? Podobno chciał pokierować kampanią PiS, ale prezes miał się na pomysł Kurskiego nie zgodzić.
W PiS musi być przekonanie, że zbliżające się wybory nie będą bułką z masłem. W ostatnich sondażach opozycja gromadzi ponad 50 proc. głosów, a jednocześnie liczba wyborców niezdecydowanych jest nieduża.
Będą potrzebne instrumenty bardziej wyrafinowane niż buldożer, jakim wydaje się być Jacek Kurski.
Opozycja się miota, nie może się dogadać co do wspólnej listy. Jaki wariant ostatecznie zwycięży?
Opozycja nie musi się spieszyć z listami. Najważniejsza jest deklaracja, że będzie tworzyła wspólny rząd, co zresztą robi. Jeśli będzie nadal dobrze w sondażach, więcej list będzie lepszym rozwiązaniem.
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.