Podniebne podróże parlamentarzystów kosztują nas miliony. Poseł chce zmian

Podniebne podróże parlamentarzystów kosztują nas miliony. Poseł chce zmian

Dreamliner PLL LOT
Dreamliner PLL LOT Źródło:Piotr Lorenc
Wykonywanie mandatu posła wiąże się z licznymi podróżami, których koszty ponoszą podatnicy. Samo dotarcie na posiedzenie Sejmu jest związane z koniecznością przebycia znacznej odległości. Wielu posłów decyduje się na najdroższą z dostępnych opcji komunikacyjnych, czyli samoloty. Poseł Lewicy Maciej Gdula chciałby to zmienić.

Jak wylicza „Fakt”, podróże posłów w 2023 roku mają kosztować podatników aż 11,7 mln złotych. Tę olbrzymią kwotę zmniejszyć chciałby poseł Lewicy Maciej Gdula, który proponuje, by posłowie ograniczyli swoje podróże lotnicze, będące najdroższą z dostępnych opcji.

– Czy posłowie z Trójmiasta lub z Krakowa powinni latać do Warszawy? Szukałbym jakiś innych rozwiązań, na przykład wprowadzenia zasady, że loty samolotem przysługują tylko tym, którzy do stolicy mają więcej niż 400 km – proponuje Gdula w rozmowie z dziennikiem.

Poselska mobilność

Pomysł polityka Lewicy nie spotyka się jednak z aprobatą innych parlamentarzystów. Oburzony Michał Jach z PiS, nie widzi powodu dla zmian, a propozycję Gduli nazywa „kpiną” i „tanim populizmem”. Jak twierdzi, każdemu obywatelowi należy się zwrot kosztów dojazdów do pracy, a wykonywanie zadań poselskich wymaga częstego przemieszczania się. Jach dodał, że w jego przypadku samolot jest najszybszą opcją transportu, ponieważ dojazd ze Szczecina do Warszawy zajmuje aż 7,5 godziny.

Nieco łagodniej do całej sprawy podchodzi Tadeusz Cymański z Solidarnej Polski, który choć nie zgadza się z założeniami Gduli to podkreśla, że poszukiwanie oszczędności jest dobrym pomysłem. Polityk proponuje, by o znalezienie optymalnego rozwiązania zapytać posłów, którzy najczęściej korzystają z podróży samolotami. Cymański wskazuje również, że choć czas dojazdów koleją sukcesywnie się skraca, to posłowie z niektórych miast wciąż „skazani są” na korzystanie z lotnisk.

Czytaj też:
Stop celebrytom szerzącym medyczne bzdury? Lekarka idzie do sądu z Beatą Pawlikowską

Posłanka KO Małgorzata Tracz w rozmowie z "Faktem" wskazuje z kolei, że ewentualne zmiany powinny iść w kierunku zwiększenia roli PKP w zakresie podróży poselskich. – Myślę, że trzeba apelować, aby te podróże odbywały się koleją i jednocześnie zwiększać możliwości PKP. Zakładam, że czasem są sytuacje, że trzeba się przemieścić szybko i samolot może być rozwiązaniem. Mnie się jeszcze w tej kadencji nie zdarzyło lecieć do Warszawy na posiedzenie Sejmu – podkreśliła.

Za ograniczeniem podniebnych podróży parlamentarzystów opowiedzieli się z kolei Krzysztof Śmiszek z Lewicy i Artur Dziambor z Konfederacji. Zdaniem tego ostatniego "samoloty to bardzo droga impreza", a posłowie powinni na początku kadencji deklarować, czy zamierzają korzystać z tego środka lokomocji.

Czytaj też:
Afgański syndrom. Gen. Skrzypczak dla „Wprost”: Potrzebna byłaby armia liczona w miliony
Czytaj też:
Nowy sondaż wyborczy. Zmiana na pozycji lidera, a to nie koniec zaskoczeń

Źródło: Fakt