Burza po okładce „Newsweeka” o fałszowaniu wyborów przez PiS. Krytykuje nawet opozycja

Burza po okładce „Newsweeka” o fałszowaniu wyborów przez PiS. Krytykuje nawet opozycja

Głosowanie, zdjęcie ilustracyjne
Głosowanie, zdjęcie ilustracyjne Źródło: Shutterstock / Orso
„Newsweek” okładką o „sfałszowanych wyborach” wywołał prawdziwą burzę. Tezy z najnowszego wydania tygodnika odrzucają nawet politycy opozycji, jak Anna Maria Żukowska.

W niedzielę „Newsweek” zaprezentował okładkę poniedziałkowego wydania, która poświęcona została rzekomemu fałszowaniu wyborów. W numerze znaleźć można rozmowę Renaty Grochal z byłym politykiem PiS-u Markiem Zagrobelnym.

Zagrobelny w „Newsweeku”: Miałem wpływ na fałszowanie głosów

Autor książki „Pokochać PiS”, który w przeszłości był w korpusach ochrony wyborów, opisuje w wywiadzie dla „Newsweeka” domniemany mechanizm nadużyć wyborczych. Mówi m.in. że „członkowie tych korpusów byli zawsze gotowi do tego, by fałszować pojedyncze głosy”

twitter

Ludzie PiS, często właśnie ci członkowie korpusu ochrony wyborów, siedzą w komisjach i mają dostęp do kart wyborczych, do spisu wyborców, czyli całej tej procedury na samym dole. Po prostu dostawia się krzyżyki na kartach do głosowania lub fałszuje się podpisy wyborców. To się robi dyskretnie – twierdzi Zagrobelny. Przekonuje, że był świadkiem takich zachowań i dodaje: „w niektórych przypadkach miałem wpływ na fałszowanie głosów”.

Oprócz wywiadu z Zagrobelnym, w „Newsweeku” można znaleźć także wstępniak redaktora naczelnego pod jednoznacznym tytułem: „najbliższe wybory nie będą ani uczciwe, ani równe dla wszystkich”

Łukasz Pawłowski obala tezy „Newsweeka”

Tezy zawarte w tekście i rozmowie Renaty Grochal wywołały liczne komentarze na Twitterze. Materiał przeanalizował prezes Ogólnopolskiej Grupy Badawczej Łukasz Pawłowski i wskzał w nim szereg nieścisłości. „Uważam, że najnowsza okładka w tym tygodniku to największy skandal i nieodpowiedzialność od bardzo wielu lat i będzie się ona śnić po nocach Tomaszowi Sekielskiemu” – ocenił.

Ekspert od badań preferencji wyborców wskazał m.in. że odważna teza o fałszowaniu wyborów jest oparta na wypowiedziach jednej osoby, podczas gdy w komisjach pracuje ich ponad 200 tys. Oprócz wykazania marnych podstaw tekstu o „fłszowaniu wyborów”, przedstawił także prosty sposób na jego weryfikację.

Pawłowski pokazał, że wynik PiS w wyborach z 2019 różnił się tylko o 0,1 pkt proc. od tego, który podano po badaniu exit poll przeprowadzonym przez IPSOS. Jest to sondaż prowadzony pod lokalami wyborczymi w dniu głosowania. Pawłowski krytykuje też teorie o masowym dostawianiu krzyżyków jako sposobie na unieważnianie głosów oddanych na opozycję.. Jak wskazuje, systematycznie z wyborów na wybory spada liczba głosów nieważnych. „W 2011 było to 4,52%, w 2015 – 2,53% a w 2019 – 1,11% Za czasów PO było ich 3x więcej. Czy oznacza to, że za PO się bardziej fałszowało wybory?” – pyta. Z jego wszystkimi argumentami można zapoznać się w poniższym wątku.

twitter

Tekst „Newsweeka” skrytykowała też m.in. Anna Maria Żukowska z Lewicy. „Takie wyssane z palca narracje mogą zniechęcić ludzi do pójścia na wybory w ogóle. Ale rozumiem, że Newsweek już szykuje podglebie na komentowanie wyborczego wyniku. Ja uważam takie teksty, jeszcze do tego promowane na okładce, za nieodpowiedzialne” – napisała.

twitterCzytaj też:
Hołownia ostro o Lisie: Sięga poziomu rynsztoka. Wszyscy powinni jasno odciąć się od hejtu i nienawiści
Czytaj też:
Przyszłość partii Hołowni nie rysuje się optymistycznie. „To jest najbardziej realny scenariusz”