Przedstawiciele Koalicji Obywatelskiej, PSL, Lewicy i Polski 2050 podpisali we wtorek pakt senacki, który zakłada, że jesienią w jednomandatowych okręgach wyborczych do Senatu partie opozycyjne wystawią wspólnych kandydatów. Pomysł nie jest nowy, bo w takiej formule opozycja wystartowała już w poprzednich wyborach, dzięki czemu uzyskała 51 mandatów i większość w Senacie.
Choć nazwiska przyszłych kandydatów nie są jeszcze oficjalnie znane, od pewnego czasu pojawiają się spekulacje, że do Senatu mógłby wystartować Roman Giertych. Głos w tej sprawie zabrał w rozmowie z Onetem lider Polski 2050 Szymon Hołownia. – Uważam, że Roman Giertych powinien być jednym kandydatów, którzy w ramach paktu senackiego zostaną poparci, a przynajmniej nie „obudowani” kandydatami przeciwko w swoim okręgu – oświadczył.
Własny komitet Romana Giertycha?
Hołownia poinformował, że Giertych planuje start z własnego komitetu. – Znam Romana Giertycha. Nie podzielam wielu jego poglądów, które wcześniej głosił, natomiast widzę to, co robi teraz. Zgadzam się z nim w wielu kwestiach. Mało jest osób, które w tak spektakularny sposób zostały doświadczone przez pisowskie państwo – stwierdził Hołownia. – Giertych powinien kandydować. Uważam, że znajdzie swoje miejsce w parlamencie – podsumował.
Wcześniej współprzewodniczący Lewicy Włodzimierz Czarzasty oświadczył, że jeżeli Giertych „zostanie przez kogoś zgłoszony” w wyborach do Senatu, to on „nie ma prawa tego blokować”. Choć posłanka Lewicy Anna Dziemianowicz-Bąk jednoznacznie stwierdziła, że Giertych nie powinien startować ani do Sejmu, ani do Senatu.
– Nie mam zaufania do Romana Giertycha i jego poglądów. To, że kilka razy pojawił się na demonstracjach przeciwko obecnej władzy, nie świadczy o tym, że faktycznie przeszedł na stronę prawdziwej demokracji. Roman Giertych nie jest politykiem z mojej bajki i z bajki nikogo z Lewicy – oświadczyła w rozmowie z „Wirtualną Polską”.
Czytaj też:
Łapiński o kampanii: Każda ze stron wie, że kluczem do zwycięstwa jest „wyciśnięcie cytryny”Czytaj też:
Hołownia i Kosiniak-Kamysz podpisali porozumienie. Wśród postulatów kwestie płac i aborcji