Wywiad z Leszkiem Millerem zaczął się od przypomnienia niedawnych słów Donalda Tuska w sprawie wspólnej listy wyborczej. – Tusk po raz kolejny zaapelował o utworzenie wspólnej listy podczas spotkania z wyborcami w Żywcu. Sposób, w jaki sformułował swój apel, odbił się szerokim echem w całej Polsce.
Miller o „batach” dla opozycji": Za głupotę trzeba brać baty
– Ci z polityków, którzy nie chcą wspólnej listy, chcą tylko być, tylko wejść do Sejmu – jeżeli w najbliższym czasie nie zrozumieją, że trzeba zrobić to natychmiast, to przed wyborami znikną w sondażach i dostaną od wyborców baty. Wtedy zostanie jedna lista – mówił.
– Mam nadzieję, że tak się stanie – mówił Leszek Miller, odnosząc się do wspomnianych „batów”. – Za głupotę trzeba brać baty – podkreślał. – Skoro nie stworzymy jednej listy kandydatów do Sejmu, to stwórzmy jedną listę wyborców głosujących na to ugrupowanie, które ma szansę wygrać z PiSem – dodawał, podsuwając rozwiązanie.
Miller otwartym zwolennikiem Koalicji Obywatelskiej
– Skoro nie mamy jednej listy, a chcemy by PiS stracił władzę, to musimy pomnożyć szanse temu ugrupowaniu, które obecnie ma największe notowania, a to Koalicja Obywatelska – kontynuował Miller.
– Ja nie jestem rzecznikiem Donalda Tuska, bo on tego nie potrzebuje. Chcę po prostu, by jesienią odsunąć od władzy PiS. Do tego trzeba ograniczyć liczbę list i powierzyć kierowanie wyborami politykowi, który aktualnie przewodzi – tłumaczył były szef Sojuszu Lewicy Demokratycznej.
Czytaj też:
Rolnicy żądają tarczy wojennej. Biorą ciągniki do miasta i na miesiąc zakładają „zielone miasteczko”Czytaj też:
Francuzi protestują przeciwko podwyżce wieku emerytalnego. Dosadny komentarz Marleny Maląg